Wysłany: Czw 01 Mar, 2007 19:27 Miłość - przyjaciel?
Więc zacznę od początku... Mam przyjaciela... Tylko dla mnie przestał być tylko przyjacielem... Podoba mi się... Kiedyś jak się z nim nie widziałam to miałam takiego doła, że szkoda gadać... Czy jak mu powiem że mi się podoba to to zniszczy naszą przyjaźń? Przyjaźnimy się już od 7 lat... Nie chcę stracić tej przyjaźni... Czy może mam milczeć? ( On pewnie się zorientuje że coś ukrywam, bo mówimy sobie wszystko) Czy ja dla niego pozostanę tylko przyjaciółką? Choć tak naprawdę to się raz całowaliśmy... Tylko czy on chciał się ze mną całować, czy to był tylko taki "odruch"? Co mam zrobić?
Choć tak naprawdę to się raz całowaliśmy... Tylko czy on chciał się ze mną całować, czy to był tylko taki "odruch"? Co mam zrobić?
Mysle ze na pewno tego bezinteresownie nie zrobił.
Ja nie wierzę w przyjaźń damsko-męską więc przypuszczam że nie tylko Ty masz ten problem. Lepiej powiedz mu to, myslę że jak na 7-letnią przyjaźń, jedno wyznanie nic nie popsuje.
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Czw 01 Mar, 2007 19:56
Nie wszystko jest takie czarno-białe Memi, jak Ci się zdaje : )
Wszystko zależy od tego jaka jest relacja między wami, co chcesz osiągnąć, do czego chcesz żeby wasza znajomość się kierowała. Niczego Ci tutaj nie podpowiem, bo pojęcia nie mam kim jest ten gość, Ile macie lat, jak wygląda wasza znajomość itp., ale osobiście uważam, że wszystko zależy od układu jaki między sobą zawrzecie.
Wiem, wiem, zaraz 10-letni obrońcy światłego seksu mnie zrugają, ale osobiście nie widzę nic złego, jeśli dwoje przyjaciół spotyka się ze sobą w wiadomym celu, nie będąc zarazem parą. Czemu o Tym piszę? Bo - może - chciałabyś podjąć i taki wariant?
A może zależy Ci tylko i wyłącznie na tym żeby być jak najbliżej niego? Może jednak warto powstrzymać swoje zapędy, walnąć trzy razy głową w mur i powiedzieć sobie "Nikogo lepszego w życiu nie spotkałam i nie spartaczę tego swoim durnowatym zauroczeniem"? Pamiętaj - w twoim wieku (Jakikolwiek by on nie był ; ) ) związki nie są trwałe (zazwyczaj of course), a czy nie było by głupio stracić przyjaciela (Kto wie, może i najważniejszą osobę w życiu?) tylko dlatego że "[...] Ci się podoba"?
Nie ma prostej rady na to co możesz zrobić, bo możesz zrobić milion rzeczy. Osobiście nigdy nie lubiłem poważnych rozmów w cztery oczy (Jakoś na filmach nigdy w ryj nikt nie dostawał ; P), więc to bym odradzał, ale - w końcu to twoje życie.
Pomogła: 12 razy Dołączyła: 25 Sty 2003 Posty: 632
Wysłany: Pią 02 Mar, 2007 15:12
Wszystko zależy od tego czy on również coś do Ciebie czuje. Jeśli to prawdziwa przyjażń nie powinna się skończyć gdy mu o tym powiesz, ale możecie się od siebie przez to oddalić... Jeśli on nic by do Ciebie nie czuł speszyłby się, trochę przestraszył- tak mi się wydaje. To, że sie całowaliście może coś znaczyć a może nie znaczyć nic. Ale jak pisał powyżej Shaunri- nic nie jest ani białe ani czarne. Trudno mi oceniać, to Ty go znasz, Ty jesteś jego przyjaciółką i jak sądzisz wiesz o nim wszystko. Więc zadecyduj sama.
Memi- facet nie musi łączyć pocałunków z uczuciami, tak robią kobiety, ale nie mężczyźni. Jedno wyznanie może wiele popsuć.
Nikita- gdybym miała wspaniałego przyjaciela a on by mi powiedział, że coś do mnie czuje zrobiłoby mi się mdło, chciałabym być jak najdalej niego, unikałabym go. I to nie z kaprysu ani postanowienia. Po prostu źle bym się czuła rozmawiając z nim. Jesteś więc pewna, że powinna mu powiedzieć?
Moja rada: Zrób to, co uważasz za słuszne. Jeśli będzie Ci przez to lepiej- powiedz mu o tym. Jeśli to jendak zepsuje wasze stosunki, pozwól mu odejść i nie obwiniaj nikogo poza sobą.
_________________ '...abyś pewnego dnia odkrył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń.'
Wszystko zależy od tego czy on również coś do Ciebie czuje. Jeśli to prawdziwa przyjażń nie powinna się skończyć gdy mu o tym powiesz, ale możecie się od siebie przez to oddalić... Jeśli on nic by do Ciebie nie czuł speszyłby się, trochę przestraszył- tak mi się wydaje. To, że sie całowaliście może coś znaczyć a może nie znaczyć nic. Ale jak pisał powyżej Shaunri- nic nie jest ani białe ani czarne. Trudno mi oceniać, to Ty go znasz, Ty jesteś jego przyjaciółką i jak sądzisz wiesz o nim wszystko. Więc zadecyduj sama.
Memi- facet nie musi łączyć pocałunków z uczuciami, tak robią kobiety, ale nie mężczyźni. Jedno wyznanie może wiele popsuć.
Nikita- gdybym miała wspaniałego przyjaciela a on by mi powiedział, że coś do mnie czuje zrobiłoby mi się mdło, chciałabym być jak najdalej niego, unikałabym go. I to nie z kaprysu ani postanowienia. Po prostu źle bym się czuła rozmawiając z nim. Jesteś więc pewna, że powinna mu powiedzieć?
Moja rada: Zrób to, co uważasz za słuszne. Jeśli będzie Ci przez to lepiej- powiedz mu o tym. Jeśli to jendak zepsuje wasze stosunki, pozwól mu odejść i nie obwiniaj nikogo poza sobą.
Uwazam tak samo jak Blanka ze powinnas zrobic to co uwazasz za sluszne.Jednak moim zdaniem zadne wyjscie nie bedzie proste. Poniewaz jezeli powiesz mu o tym on odejdzie no to coz ( jednak moja drobna sugestia jest taka ze jezeli jest to prawdziwa przyjazn nie zepsuje jej to o czym piszesz w swym poscie) ale jezeli nie powiesz mu a on sie zorientuje ( na jego miejscu ) ja obrazila bym sie powaznie na swojeo przyjaciela gdyby mi tego nie powiedzial skoro mowimy sobie wsyztsko
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Pią 02 Mar, 2007 21:50
Boże, jakie zorientuje? Ludzie, czy wy wyobrażacie sobie to jako rozmowę w cztery oczy przy świetle księżyca? Matko, tak się nie załatwia takich spraw. No i czego on ma się zorientować? Że Ona patrzy na niego jakby chciała wsadzić mu łapkę między nogi? To co, On nagle wypali "O cholera! Właśnie spostrzegłem że Ci się podobam! Nie powiedziałaś mi" i sru w twarzyczkę?
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 29 Sty 2005 Posty: 1787
Wysłany: Sob 03 Mar, 2007 17:25
Shaunri napisał/a:
Boże, jakie zorientuje? Ludzie, czy wy wyobrażacie sobie to jako rozmowę w cztery oczy przy świetle księżyca? Matko, tak się nie załatwia takich spraw. No i czego on ma się zorientować? Że Ona patrzy na niego jakby chciała wsadzić mu łapkę między nogi? To co, On nagle wypali "O cholera! Właśnie spostrzegłem że Ci się podobam! Nie powiedziałaś mi" i sru w twarzyczkę?
O mój Boże, ktoś tu jest z marsa ; )
PS: Jak zwykle ostatnio za bełkot przepraszam.
To wcale nie jest trudne. Rozmawialam tak z chlopakiem ktoryu mi sie szalenie podoba rok temu, lezelismy na lodzie i rozmawialismy....i pratrzylismy w ksiezyc...
_________________ Nie szukaj nieszczęścia w świecie zapełnionym szczęściem... Zawsze jesteś tu mile widziany..
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Sob 03 Mar, 2007 20:01
To tylko i wyłącznie moje prywatne odczucia, jak dobrze pamiętam zawsze kiedy taka sytuacja się zdarzała umierałem zataczając się ze śmiechu - Jakoś ciężko było wczuć się w klimat : )
No ja powiem tak, jeżeli się z kimś przyjaznisz tak dlugo.. no bo 7 lat to nie 7 dni, to wydaje mi sie, ze całując się z takim przyjacielem MIMO WSZYSTKO ma się coś na myśli. Oczywiscie zalezy to tez od tego jaki to był pocałunek - przyjacielski, czy świadczacy o innych relacjach. To moim zdaniem bardzo wazny aspekt problemu.
Myśle, że jeżeli przyjaciele, którzy znają się 7 lat romantycznie całują się to ZNACZY TO WIELE. Przypuszczam, ze w takim wypadku nie ma się czego obawiać i mozna próbować.
Shaunri - uważam za błędne podejście, że związek młodych może zniszczyć przyjaźń. Bo tacy przyjaciele podchodzą do tego inaczej. To po prostu jeszcze większe zawężenie tej przyjaźni. Jeżeli taka przyjaźń zamieni się w miłość, to zwykle takie związki są baaardzo trwałe.
Dlatego może ja np. nigdy nie będe sobie szukać dziewczyny na imprezie jakiejś. Uważam, że żeby kogoś pokochać, to trzeba się z tym najpierw dobrze zaprzyjaźnić i poznać tego kogoś. Moje podejście jest zarówno zaletą jak i wadą - gdyż przyjmując postawę przyjaciela nieraz człowiek dyskwalifikuje się w walce o serce.
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Pon 05 Mar, 2007 18:14
Myśle, że jeżeli przyjaciele, którzy znają się 7 lat romantycznie całują się to ZNACZY TO WIELE. Przypuszczam, ze w takim wypadku nie ma się czego obawiać i mozna próbować.
Nie znaczy nic, to znaczy tyle że chcieli się pocałować...
uważam za błędne podejście, że związek młodych może zniszczyć przyjaźń.
Bo jest błędne. To nie tyczy się tylko młodych, ale każdego. W wieku 20, 30, czy 40 lat też takie rzeczy mają miejsce.
A takie związki są trwałe jak każde inne.
"No bo czyż nie można nazwać trwałym związkiem, 20 letniego związku dwojga ludzi, z którego wywodzi się ośmioro dzieci a ojciec zajmuje się piciem i tłuczeniem każdego po równi?"
Nic nie jest tak czarno-białe jakby się mogło wydawać, ale pewnych rzeczy warto po prostu unikać, bo po prostu można zbyt wiele stracić.
Moim zdaniem największe szanse na przetrwanie ma związek bliźniąt syjamskich.
_________________ “Smart people believe weird things because they are skilled at defending beliefs they arrived at for non-smart reasons.”
—Michael Shermer
Moim zdaniem większe szanse ma na przetrwanie związek dwojga przyjaciół niż dwojga partnerów, którzy opierają taki związek głównie na seksie.
Ale nie masz podstaw żeby tak twierdzić - przecież seks to przyjemność - tyle że fizyczna.
Z przyjacielem - z reguły - takiej nie zaznasz.
Ale patrząc na to z drugiej strony - kiedy masz doła i nie chce Ci się zyć - i wtedy jest ktos taki jak przyjaciel - i on własnie może sprawić że będzie Ci lepiej - ale w przeciwieństwie do seksu - na psychice, nie w kroku.
Chcesz więc powiedzieć, że np 30 letnie małżeństwo opiera się przez cały czas swego istnienia na seksie? Takie małżeństwa, które się na nim opierają zwykle kończą się po paru latach na kochankach.
[ Dodano: Pon 05 Mar, 2007 21:50 ]
Słupek napisał/a:
Moim zdaniem największe szanse na przetrwanie ma związek bliźniąt syjamskich.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach