Jak w temacie. Zawsze najgorsze jest dla mnie to, że w Boga nie wierzę. Nie chcę chodzić do kościoła, ale boję się to powiedzieć rodzicom. Już prawdziwą udręką są lekcje religi! Nikt mnie do wiary nie zmusi i w tym problem... co robić?!
_________________ She wants to go home, and nobody's home.
Its where she lies, broken inside.
There's no place to go, no place to go to dry her eyes.
Broken inside.
A co chcesz osiagnac? :]
Ja tez jestem niewierzacy ale jakos nei boje sie o tym mowic. No chyba ze w mojej malej miescinie bo tam to wiekszosc kazdego zna i ludzie nie sa zbyt tolerancyjni
Nikt cie do wiary nie zmusi i w tym problem? A chcesz byc zmuszona?
_________________ "Chlop co tabaki nie zazywa baba sie nazywa"
"Kto sie wczesnie z lozka zbiera ten wczesnie umiera" - Rincewind
_________________ She wants to go home, and nobody's home.
Its where she lies, broken inside.
There's no place to go, no place to go to dry her eyes.
Broken inside.
Nic a co masz tobic? Rodzicom mozesz powiedziec bo cie nie zabija ;p . Natomiast jesli w szkole masz dresiarstwo i pelno glupkow to raczej nie mow bo po co? A na religi odrabiaj inne lekcje ;P.
_________________ "Chlop co tabaki nie zazywa baba sie nazywa"
"Kto sie wczesnie z lozka zbiera ten wczesnie umiera" - Rincewind
_________________ She wants to go home, and nobody's home.
Its where she lies, broken inside.
There's no place to go, no place to go to dry her eyes.
Broken inside.
Pomogła: 45 razy Dołączyła: 19 Kwi 2004 Posty: 2212
Wysłany: Czw 14 Paź, 2004 18:29
Też mieszkam w małej mieścinie. U nas religia jest przedmiotem nieobowiązkowym , gdyż sporo osóbek w naszej szkole jest niewierząca lub innej wiary i na religię nie uczęszczają.
Powiedz to rodzicom. No ale oni pewnie będą chcieli Cię " nawracać". Mogą podejrzewać Cię ze jestes w jakiejś sekcie albo coś w tym stylu.
Rozumiem osoby , które mają inne wyznanie , no ale trudno jest mi sie porozumiec z osobami które " wierzą w nic "
P.S. Pulkowniku znów nowy avatarek? Zawaliste są , skąd takie ściągasz
Lol normalnie nina. Takie to trudne? Poprostu nie ma nic poza materia i tyle .
I napewno spotkasz sie z wieloma "dziwniejszymi" pogladami na temat tego co jest a czego nie ma. Rozni ludzie rozne poglady.
Cytat:
P.S. Pulkowniku znów nowy avatarek? Zawaliste są , skąd takie ściągasz?
Znajduje jakies zdjatko na stronie jak mi sie nudzi tne sklejam i wysylam jako avatara ;p
_________________ "Chlop co tabaki nie zazywa baba sie nazywa"
"Kto sie wczesnie z lozka zbiera ten wczesnie umiera" - Rincewind
Trudna sprawa. Tez bym pewnie na twoim miejscu bała się powiedzieć rodzicom...
Jakoś musisz wytrzymać az będziesz pełnoletnia... Albo spróbuj o tym powiedzieć łagodnie, zacznij mówić, ze wątpisz czy Bóg ci pomoze itp.
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 21 Kwi 2003 Posty: 1093
Wysłany: Nie 24 Paź, 2004 11:27
Moi rodzice wiedzą... i co z tego ? To nie o to chodzi...
Ja też nie wiem co robić, tym bardziej, że w tym roku bierzmowanie. Idę do niego tylko dlatego, że kiedyś będę chciała mieć ślub kościelny... no i może jeszcze dlatego, że będę mogłą być matką chrzesną. I nic poza tym. Nudzi mnie siedzenie w kościele, długie kazania i modlitwy (które w moim odczuciu są ... (przepraszam za wyrażenie) jak jakieś satanistyczne pieśni). Nie chcę chodzić do kościoła, ale muszę zbierać podpisy księdza. No i jeszcze rodzice mówią, że lepiej żebym chodziła. A jak nie chodzę to czuję się wolna...
Tylko, że ma jakieś takie poczucie winy... że chyba powinnam w coś lub kogoś wierzyć.
Moje miasto też jest małe, ale nie znów takie małe, żeby każdy mnie znał. I najbliższi moi znajomi, ci z którymi obcuję, wiedzą, że nie wierzę i dlaczego chodzę do kościoła. Nie boję się o tym mówić. Tylko boję się tej myśli, że po śmierci nie będzie nic - nie będzie mnie, że wszyscy kiedyś o mnie zapomną. A przecież to nam zapewnie religia katolicka...
To ze czujesz poczucie winy ze nie chodzisz do kosciola nic nie znaczy. Sproboj spojzec na swoje sytuacje obiektywnie odzucajac uczucia ktore ci przeszkadzaja zrozumiec co sie dzieje. Poprostu masz "blokady moralne" ( ze tak to nazwe ;P ) ktore sa spowodowane tym ze w mlodosci bylo ci wpajane to i tamto. Wiec wyluzuj Skoro niewierzysz no to dobrze ( przynajmniej moim zdaniem jako niewierzacego ) i nie boj zaby ze pojdziesz do piekla czy ios takiego bo religia ci teog nie zapewnia i jak to ktos powiedzial "z terrorystami sie nie negocjuje" . I gdzie tu ta milosc ludzi do boga i na odwrot? :/ Dziecko bedzie dobre to dostanie zbawienie a jak nie to sie usmarzy. Jakos sie to kupy nie trzyma jak dla mnie albo czegos nie rozumiem :p Niczym sie to dla mnei nie rozni od lancuszkow "szczescia"
Sproboj tak na to spojzec. A jak chcesz miec slub koscielny i biezmowanie nie wierzac ale zyskujac przez to akceptacje ludzi z mialego miasteczka no to nic:) Odrobina hipokryzji nikogo nie zabila ;P
_________________ "Chlop co tabaki nie zazywa baba sie nazywa"
"Kto sie wczesnie z lozka zbiera ten wczesnie umiera" - Rincewind
*Neona* -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 27 Paź, 2004 13:53
Iśka napisał/a:
Nudzi mnie siedzenie w kościele, długie kazania i modlitwy (które w moim odczuciu są ... (przepraszam za wyrażenie) jak jakieś satanistyczne pieśni). Nie chcę chodzić do kościoła, ale muszę zbierać podpisy księdza. No i jeszcze rodzice mówią, że lepiej żebym chodziła. A jak nie chodzę to czuję się wolna...
No właśnie. To typowy przykład na to, dlaczego młodzi ludzie tak często rezygnują z wiary w Boga i chodzenia do kościoła - po prostu jest to w ich odczuciu nudne, niemodne i dobre (za przeproszeniem, nie zamierzam nikogo obrażać) dla jakichś staruszek, którym już tylko przysłowiowe trzy ćwierci do śmierci zostały.
Jestem po prostu przerażona tym, że tak się dzieje. Ale jeszcze bardziej martwi mnie to, że niektórzy niewierzący nie mają nawet odrobiny szacunku dla głęboko wierzących i ich Boga. Za całe zło świata obwiniają Kościół katolicki, księdza Rydzyka i Radio Maryja, na oczach wielu osób mówią takie bluźnierstwa, że aż uszy więdną, kiedy się tego słucha.
Na szczęście znam całkiem sporo młodych ludzi, którzy są inni. Ludzi, którzy mimo tego, co się teraz dzieje na świecie, powszechnego braku jakiejkolwiek tolerancji dla odmienności, wszechobecnej znieczulicy i nie liczenia się ze wszystkimi, począwszy od ludzi z rodziny i najbliższego otoczenia skończywszy na samym Bogu, nie zwariowali jeszcze totalnie, ponieważ potrafią odróżnić dobro od zła oraz chętnie pomagają bliźnim - bo wiedzą, że nie żyją dla siebie, ale dla innych. I za to chwała Panu.
Oni już dokonali wyboru w swoim życiu. Czy właściwego - nie mi jest dane to oceniać, a poza tym każdy widzi to inaczej. Dokonali, bo mieli do tego pełne prawo. I Ty też masz, Fajermonko. Mam nadzieję, że bez względu na to, jak będzie kształtował się Twój światopogląd i w co będziesz wierzyć, pozostaniesz dobrym człowiekiem. Powodzenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach