moj ierszyk do narvanej:P od kogosttam:P
:
Tak na poczatek
Rozpoczne ten watek:)
By jakos sensownie rozpoczac tekst
Wiec moj kochany
Szybko zalóz glany
I kostke na plecy wez
Koszulke z Nirvana,
Dziewczyne Narvana
Ze soba pod reke wez
Idz prosto przed siebie
Znajdz kartke w pobliskim drzewie:)
I zaspiewaj te dziwna z niej piesn:)
Och moja Narvana
Kleknij na kolana ;p
I wyznaj mi tych kilka slów
Kocham Cie, na zawsze...
Badz zdrów ;] i czekaj na mnie tu jutro znów
Poczekaj na dziewczyne
Kup jej maline:)
I nakarm do syta
Zeby wyrosly jej kopyta:)
Wtedy daj jej jeszcze
Ogromne dwa leszcze
ktore posloza jej
jako uszy i oddech suszy
Wyrosnie jej za chwile potem rog...
Tak wielki jak domu prog
Wtedy Narvana stanie sie jednorozcem
z ogromnym rogiem
w poblizu za rogiem odnajdziesz inna se
i tak skonczy sie ta bajka
tak dluga jak fujarka:P
na ktorej od dzis bedziesz gral
dla twojej narvanej
cudownej kochanej
piosenki dluzsze niz jej rog ;P
Milosc jest pieklem
Tak jasnym i zarazem ciemnym
Jak twój grob
Malujacy kolejny kawalek smutku
I lez na czyjims policzku...
Tak kruchym...
Jedno slowo potrafi wyleczyc rany tak jak i zabic
Jednym slowem możesz wyznac milosc i zal
A wsyatrczy chwila cisz by zrozumiec blad
By pojac milczenie
By znalezc się w tej odchalni
W tej malej czastce siebie
Ktorej nigdyt nie mogles zaznac
Jak ograzm czujesz przyjemnosc
Plynaca z calej glebiny...
Z wsyztskiego....
Wiec ciesz się cisza....
I wsyztskim co wokół niej się toczy,
Bo to wsyztsko kiedys cie przeoczy
I umrzesz... zgnijesz jak lisc
I niech cie tylko robak...
Zagryzie... na czastki ....
Dłoń moja twoją dotyka
Palec z palcem się zaraz spotyka
Oczy twoje do oczu moich przywarte
Czy moje serce miłości tyle warte?
Uszy słuchają twych słów cudownych jak słońce
Twoje spojrzenie jest takie kojące
Ten wcześniejszy ból był wart tej miłości
Lecz zbyt dużo osób cierpi z zazdrości
Ja już byłam wplatana w taką zasadzkę
Lecz teraz mam ciebie, i serce które życie warte.
Nie oddam za ciebie nikogo, niczego
Bo nie ma w tobie odrobiny złego
Dlatego pisze te słowa szczerości
By moc wyrzucić rozkosz radości...
Twe cieple katy hgrzaly mnie w ziemne dni
Każda mordka wesola przed oczami tkwi
Tych cudownych staruszkow mi najbardziej brak
Wiec wspominam cie szkolo, jak zawsze: na wspak
Milo spedzalam chwile na dywaniku... u dyrekorki
Gdy pierwszy raz zwialam na lekcji ulubionej profesorki
Lub kiedy po raz pierwszy zapalilam papierosa
Lub gdy do domu wracalam bosa
Gdy sniezkami mnie przywalili po pachy
Kiedy wpadalam w ciezkie tarapaty
Pamietam cudownie te chwile radosne
Kolorowa jesien, i pachnaca wiosne
Choc nauczyciele byli srodzy
Nikt nieprzeszkadzil mi na mojej drodze
Bo kazdego kolorowego dnia
Myslalam: Ja to szkola, szkola to ja
A nawet jak przyszly te dni już ostatnie
Czulam ze to wszystko to me dusze bratnie
I teraz kazdego ranka wstaje by pomyslec o tym
Jak cudownie było, gdy marzanne się topilo
Gdy ferie nadchodzily i wakacje
Ale teraz... zgenaj jedynko
Nie zobacze cie... niespotkamy się
Choc ja zawsze: Kocham cie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach