Wysłany: Sro 14 Gru, 2005 15:09 Dziecko czy terrorysta?
Jestem rodzicem...... córka jest nastolatką ... ale zacznę od początku.
Do ukończenia 16 lat było normalnie, czyli radości i smutki, czasem nerwy, ale ogólnie nie było źle. Od roku jest istnie piekło... i stale sie pogarsza. Córka poznała chłopaka, od którego całkowicie sie uzależniła. Zmieniła całkowicie środowisko, odrzuciła znajomych, nawet przyjaciółkę, zainteresowania.. dosłownie wszystko. Był tylko ON. Jakiś czas temu zerwał z nią. Od poznania go córka grozi nam, bije nas, szantażuje, grozi samobojstwem i nie zapowiada się, że cokolwiek w jej zachowaniu ulegnie poprawie.
W domu mieszka, jada, czasami sypia. Nie pomaga w niczym. Sprzątanie, czy umycie naczyć nazywa wyzyskiem i wykorzystywaniem. Niewiem już jak do niej trafić, chciałabym choć raz z nią porozmawiać... tak spokojnie. Dotychczas rozmowy, a raczej audiencje ( córka musi mieć na to ochotę) kończą się słowem "dość", gdy poruszam niewygodny temat i trzaścięciem drzwiami.
Rozmawiałam już z psychologami, pedagogami, policjantami i wieeeloma specjalistami od młodzieży. I nic Bo co z tego, że ja z nimi rozmawiam?? Dosłownie nic. Z nią nikt nie porozmawia, bo trzaśnie drzwiami i tyle ją widzieli. A nawet jesli nie trzaśnie to zachowuje się arogancko i bezczelnie.
Wiele się pisze o przemocy w rodzinie, o prawach dziecka... a co z rodzicami?
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Sro 14 Gru, 2005 16:42
Przepraszam za pytanie, ale czy córka ma ojca? Bo jeśli tak, to moim zdaniem ojciec powinien się nią zająć - Przymusić do czegoś, skoro bierze się do bicia (Mowa o córce) swoich własnych rodziców. Ojciec powinien wywrzeć na nią taki wpływ, żeby zmiękła, żeby zrozumiała w czym tkwi problem, że problemem nie są rodzice, a ona sama.
Można też zastosować metody abstrakcyjne - To jest wyrzucić chwilowo córkę z domu. Powiedzieć jej, że skoro jest dla nas "taka" to my dla niej też, pa, i tyle. Oczywiście tego nei polecam, a skuteczne to może być tylko gdy córka nie ma gdzie iść (Nie ma np. chłopaka).
Poza tym nie rozumiem jednego... Jakżeście to zrobili że wasza córka może was uderzyć?! Widzę, że wpływu na córkę nie macie zbyt dużego...
Ja widzę ratunek w ojcu...
scv -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 14 Gru, 2005 17:26
A ja widzę jedynie ratunek w wizycie u psychiatry tudzież psychologa, nie jakiejś jednostronnej porady, tylko osobistym stawieniu się córki z panią u lekarza-specjalisty. Powinno to coś poradzić. A jeśli nie, szukać w przepisach prawa czegoś, co pozwalało by na przymuszenie ją do określonych czynów/zachowań. Jeśli dobrze kojarzę, to był gdzieś zapis, iż dopóki dziecko mieszka z rodzicami musi wykonywać jakieś tam ich polecenia[na pewno chodzi w tym o sprzątanie, zmywanie, prace w ogródku czy coś w tym stylu].
scv, ty i te twoje PRAWO!
czy znasz jakiegos rodzica ktore by wlasne dziecko podalo do sądu?! bo ja nie! za bardoz rodzice kochaja swoje dziecko i NIE POZWOLĄ by spotkalo je cos zlego, chocby nie wiem jak ich ranilo i jaki zadawalo ból.
moze to glupi pomysl, ale moze by tak porozmawiac z tym jej chlopakiem? moze on jakos do niej dotrze, namowi, wytlumaczy? tzn. jesli to jest jakis porzadny chlopak, w miare odpowiedzialny.
a jesli nie to psycholog..
_________________ Możesz być gdziekolwiek, kiedy twoje życie nagle się zaczyna... kiedy otwiera się przed tobą przyszłość. Na początku możesz nawet nie zdawać sobie z tego sprawy... ale to się już stało.
Problem jest bardziej złożony niż mogłoby sie wydawać.
Wyrzucenie z domu odpada, bo dzieciątko nie ma ukończonych 18 lat i naszym prawnym obowiązkiem jest zapewnić jej utrzymanie. Poza tym, to właśnie głównie przeciwko ojcu kierowana jest agresja z jej strony. Mnie pobiła "tylko" 2 razy. Mąż jest ulubionym obiektem jej agresji zarówno fizycznej jak i psychicznej. Najtragiczniejsze jest to, że zanim poznała byłego chłopaka była wręcz zafascynowana tatusiem, a tatuś nie zaakceptował chłopaka. Każda osoba, która nie aceptowała wówczas chłopaka była przez niego uważana za wroga i w ten sposób rozumowała również córka. Psychologia określa taki stan "współuzależnieniem". Teraz grozi, oskarża o znęcanie, przemoc itp. Mimo, że z chłopakiem nie są razem, tamten nie pozwala o sobie zapomnieć, przysyła smsy typu: " jednej rzeczy nie moge zrobić, dać ci spokoju".
Shaunri napisał/a:
..."Poza tym nie rozumiem jednego... Jakżeście to zrobili że wasza córka może was uderzyć?! Widzę, że wpływu na córkę nie macie zbyt dużego... "...
A co mamy zrobić, gdy ciagle słyszymy, że pójdzie na Policję i oskarży nas o znęcanie? Chwilowo udało się ją umieścić w placówce szpitalnej. ale to na krótko i to nie jest wyjście z sytuacji.
stotka -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 14 Gru, 2005 17:50
choredusze napisał/a:
scv, ty i te twoje PRAWO!
czy znasz jakiegos rodzica ktore by wlasne dziecko podalo do sądu?!
ja znam.
poza tym, odpowiedzialność
to nie jest "coś złego".
to poprostu odpowiedzialność, której
należy się w taki czy inny sposób
nauczyć.
jeśli chodzi o pójście na policje, to możecie ją wyśmiać. Otóż znęcanie jest definiowane tylko w przypadku jednostronnej agresii w stosunku do bezbronnego podmiotu. W tutaj mamy przypadek obrony własnej. Polecam wyizolowanie. Tj. najpierw w domu (+odebranie komórki), jeśli to nie przemówi jej do rozsądku to zakład karno-opiekuńczy, ew. tak jak kolega scv powiedział wyżej tj. na leczenie psychiatryczne. Tak czy siak pointa jest jedna, ojciec i córka muszą od siebie czasowo odpocząć.
_________________ Have you ever had a dream?
or is life just a trip?
a trip without chances
a chance to grow up quick
No właśnie odpoczywają.
Komórkę zabraliśmy... dlatego jest w szpitalu... pobiła męża
W polskim prawie jest tak, że w przypadku stwierdzenia jakichkolwiek zaburzeń psychicznych, a w takiej placówce przebywa obecnie córka, nie można już mówic o umieszczeniu w placówce szkolno - wychowawczej czy to rządowej, czy pozarządowej. Sprawdziłam
Chłopak... hmm.. on też posunął sie do gróźb karalnych pod naszym adresem, ale pzreciwko niemu miałam odwagę złożyć odpowiednie zeznania w organach ścigania. Pomijając już fakt, ze jestem niepełnosprawna to cała ta sytuacja mnie już dobija
A prawo? Cóż..kodeks karny i rodzinny znam już prawie na pamięć... nic nie można zrobić..taka mała luka.
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Sro 14 Gru, 2005 20:19
Kur... Jak tu powiedzieć żeby nikogo nie urazić.
No... Postaram się delikatnie.
Nie wiem jaka tam u was sytuacja jest, ale jak to jest, że córka "pobiła" ojca? Toż on powinien (No i tu jest pytanie, czy tak jest, czy nie...) być od niej parokrotnie silniejszy.
A tak poza tym, to tak jak mówiłem, w ojcu siła, on powinien córką "ustawić do pionu", chociaż nadal nie rozumiem jak możnaby doprowadzić do czegoś takiego...
Poda was do sądu <spada z krzesła i płacze ze śmiechu> nie no... Za takie coś to przez pół roku by nie wyszła z domu, nie myślałaby nawet o komórce czy jakiś przyjemnościach, przepraszam, ale rodzicom w takim przypadku należy się jako-taki szcunek... Brak szacunku ze strony młodej, to z drugiej strony też brak szacunku.
Ludzie, jesteście rodzicami, wy MOŻECIE ją do wszystiego zmusić! Jesteście rodzicami, dziecko nie może wami rządzić!
Uważam że mimo tego cóka pod ŻADNYM pozorem nie powinna Państwa uderzyć....Taka sytuacja jest nie do przyjecia...Może trzeba było w tym momencie zareagować wcześniej niz ona....Opisana wyżej sytuacja jest dla mnie bardzo dziwna zarazem myślę że córce zalezy an tym chłopaku i robi to dla niego,sęk w tym ze tak byc nie moze.....Trzeba wbić to córce do głowy!!Pozdrawiam:)
Ustawić do pionu... hmm.. zakazy, kary przerabialiśmy. Z synem nigdy nie mieliśmy żadnych problemów, a przeciez oboje byli zawsze traktowani jednakowo, nie wyróżnialiśmy żadnego z dzieci, nie faworyzowaliśmy, ani nie przeginaliśmy w drugą stronę. Pomiędzy nimi jest tylko rok różnicy. Byłam, jestem i chyba jednak pozostanę przeciwniczką kar cielesnych, choć muszę przyznać, ze momentami to aż ręka świerzbi... Każdy człowiek posiada pewien próg wytrzymałości... mój jest tuż tuż
Ant0n -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 14 Gru, 2005 22:29
w takich sytuacjach zazwyczaj pomagaja tylko 2 drogi
1 to uzycie "wladzy" jaka ma rodzic (no i kazdy obywatel) czy sady, poradnie, blabla. malo kto sie na to decyduje.
2 to eksperymentalne rozwiazania. zastanawiam sie, czy nie podzialalo by pojscie jej na reke. albo raczej pojscie jej na reke z nuta obojetnosci i twardej reki. mam na mysli zrezygnowanie z kar, krzykow, upomnien, czy tez wciskanie na sile obowiazkow (ktore oczywiscie powinna spelniac) przy jednoczesnej nucie obojetnosci (niech robi co chce, ale niech nie czuje, ze ma za to zachowanie nagrode) a twarda reka to poprostu obrona. nie wolno dac sie pobic, trzeba byc czujnym (wiem ze trudno moze byc traktowac dziecko jak wroga, ale...) byc moze opracowanie jakiejs obrony (zaczyna sie robic groznie - przypominamy kto tu rzadzi, i co grozi za takie zachowanie).
oczywiscie wszystko ma swoje dobre i zle strony, zagrozenia i drogi ku lepszemu, a ja nie jestem specjalista, tylko zwyklym nastolatkiem ;]
Jesse James -Usunięty- Gość
Wysłany: Czw 15 Gru, 2005 14:31
Ojciec powinien dziecku soldinie wtłuc parę razy i byłby spokój.
Ant0n -Usunięty- Gość
Wysłany: Czw 15 Gru, 2005 16:49
jestes uposledzony?
przeoczyles kilka lat edukacji?
nie wiem, czy wiesz, ale Twoja rada koliduje z prawem.
scv -Usunięty- Gość
Wysłany: Czw 15 Gru, 2005 17:05
Ant0n napisał/a:
jestes uposledzony?
przeoczyles kilka lat edukacji?
nie wiem, czy wiesz, ale Twoja rada koliduje z prawem.
Zauważ, że to by była obrona własna, a więc od kolizji z prawem to to jest blisko i daleko, jednakże w tej sytuacji, daleko.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach