Napisze Ci tutaj odpowiedzi, tak jak mi to dyktuje mój własny rozum
1.Moim zdaniem taka granica jest u każdego człowieka inna, nie ma czegoś takiego jak ,,o jutro kończę 24 lata to znaczy, że muszę się ożenić". Życie w związku z drugą osobą jest rzeczą naprawdę czysto indywidualną, wiążącą się bezpośrednio z dojrzałością. Aby związek można było uznać za ,,dojrzały" to musi on łączyć dwoje poważnych zdecydowanych na siebie ludzi. (odpowiedz sobie sam czy jesteś dojrzały i kiedy będziesz)
Nie jestem pewien, czy dobrze Cię zrozumiałem. Wyżej opisałem związek ,,poważny"... jeżeli chodzi Ci o jakikolwiek związek to raczej odpowiedź jest taka sama (wszystko zależy od danej osoby) - jednakże z tą różnicą, że związek ten zostanie zawarty wcześniej.
2.Jeżeli chodzi o martwienie się brakiem drugiej osoby, to jest to bardzo naturalne. Nikt nie lubi być samotny i każdy podświadomie chce znaleźć drugą osobę dla siebie, więc co za tym idzie możesz się martwić w wieku 10 lat jak i w wieku 30... i będzie to normalne
3.Gdyby o ten problem pytał mnie 10 latek to rozumiem. Człowieku! to nie jest żaden problem i nie musisz się tym martwić... to przyjdzie Ci samo... to tak jak z ubieraniem się u małych dzieci... na początku dziecko martwi się, że sobie nie radzi a potem gdy tylko zacznie zakładać sobie koszulkę to już łapie o co chodzi.
4.Myślę, że wystarczy czekać... jednakże nie powinieneś czekać biernie tylko raczej bardziej aktywnie... musisz dawać ,,znaki" koleżankom, że się nimi interesujesz.
5.Miłość istnieje, jest to dowiedzione przez psychologów, biologów (jeżeli istnieje Cie definicja naukowa to mogę Ci to opisać) a właściwie to gdy sam jej doświadczysz to się przekonasz, że istnieje.
_________________ A ja chce zjeść ciasteczko, pragnąć go i móc jeść je wtedy kiedy tylko chce! ot co!
Mam wrażenie że za bardzo sie tym martwisz. To, że może nie poznałes jeszcze osoby z którą chciałbyś spędzić życie, nie znaczy że miłość nie istnieje. Granica wieku nie istnieje. Niektórzy wiążą sie mając lat np. 18 , nieliczni nawet po 30! Nie mówię oczywiście że powinieneś czekać do 40 żeby się tym zainteresować , ale o tym kiedy powinieneś sam zadecydować. Jeśli poczujesz że jesteś na tyle na to dojrzały. A więc nie trać czasu.......... rozglądaj się uważnie!
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Wto 04 Gru, 2007 06:08
Tekst poprawię i zedytuję po przyjściu do domu - teraz już mi czasu zabrakło : )
Myślę że doskonale Cię rozumiem - I nie ma w twoim zachowaniu nic nadzwyczajnego. Zima idzie, zima to czas depresji, jednak może zacznijmy od początku : )
Teraz związek to : pochodzimy , poliżemy się , uprawiamy sex a potem się pomyśli.
Ostatnio też do takiego wniosku doszedłem, ale po kilku krótszych, lub dłuższych rozmowach z młodymi dziewczynami moje zdanie uległo diametralnej zmianie - Dzieci mają bardzo pozytywne zdanie na temat związków, podchodzą do nich poważnie (Czasem nawet zbyt poważnie) i nie można zrobić takiego uogólnienia, jakie zrobiłeś Ty.
Kiedy jest granica wieku kiedy powinno się być w związku ...?
Nie istnieje taka granica, wierz mi - Tak samo jak 10-latek może być w związku, tak samo i 20-o latek. Osobiście wyznaję zasadę "Nie myślmy o żadnych zasadach, wszystko przyjdzie w odpowiednim czasie - Najpierw mało poważne związki z dziewczynkami z klasy, potem nieco dojrzalsze, aż na końcu dziewczyna zacznie nas męczyć o dziecko dopóki nie uciekniemy na drzewo". Uważam że zasada taka jest bardzo pozytywna - Omijamy wtedy ten dziwny "szok" i cały ten "stres" związany z wieloma "pierwszymi razami na raz".
Na necie strasznie promuje się wizję, w której tylko po przekroczeniu magicznej bariery (Na oko 22-24 lata, kiedy już chcemy ożenku) można w ogóle zacząć uganiać się za babami. Bardzo duży błąd, przynajmniej moim zdaniem.
W jakim wieku zacząć martwić się jego brakiem (związku)...?
Nigdy - Brak związku nie jest niczym złym. Musisz zadać sobie jedno bardzo ważne pytanie, którego widzę jeszcze sobie nie zadałeś:
Kogo Ci tak naprawdę potrzeba? Dziewczyny do puknięcia, czy kogoś kim będziesz mógł się opiekować? Widzisz - Istnieją jakby środki zastępcze na obie potrzeby, oraz do zaspokojenia obu potrzeb można dojść na różne sposoby.
Tak naprawdę dziewczyna przez długi czas jest człowiekowi zbędna - Przekonuje się o tym, kiedy Ją ma i musi wysłuchiwać jej zrzędzenia. Dlatego też trzeba sobie zadać pytanie "Czego mi potrzeba?" - Od tego takie rozmyślenia powinno się zacząć.
Jeśli zaś potrzebujesz kogoś komu Ty chcesz pozrzędzić - No cóż, wtedy zadaj sobie pytanie "Czy Ja mam jaja?" - Jak tak - Nie zrzędź - jeśli jednak nie masz... Czekaj, czekaj, czekaj i licz na przyjaciół.
Czy wystarczy czekać?
Dobre pytanie - Moim zdaniem tak. Z osobistych doświadczeń wywnioskowałem, że szukanie dziewczyny kończy się jednonocnymi znajomościami - Bo i takie dziewczyny przeważnie dają się znaleźć. Myślę że takie rzeczy jak miłość, czy przyjaźń przychodzą same, nie dlatego że Ty "NIE MOŻESZ" w nie ingerować - po prostu dlatego że są niesamowitym przypadkiem.
Wierz mi, jak dzisiaj pomyślę ile przypadków musiało zajść żebym poznał najbliższe mi osoby - Cholera... Dużo tego ; )
Czy miłość istnieje?
Oczywiście że tak - Myślę jednak że źle rozumiesz pojęcie miłości. Znam co najmniej 6 osób które kocham na równi. Miłość bowiem to zespół uczuć którymi darzymy daną osobę - Tak jak jej przeciwieństwo, czyli nienawiść (To zespół uczuć negatywnych...). Tak więc na pewno do osób kochanych zaliczam rodziców, rodzeństwo, przyjaciół/ki, partnerki - Są to osoby które kocham, które - nieważne czy widzimy się codziennie, czy raz na pół roku - darzę jedynie pozytywnymi uczuciami.
Niestety miłość w moim odczuciu jest jakby z nieco mniejszym polotem niż możnaby to wyczytać w "Romeo i Julii". Po prostu - Nie jestem Górnolotny : )
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Wto 04 Gru, 2007 20:32
Znowu musisz mi wybaczyć jeśli coś jest nieczytelne - Kawa dzisiaj niezbyt pomaga ; )
Jeśli chodzi o "szok" to niestety tak - Ale może w tym też jest jakiś urok. Ja niestety go nie widzę. Im człowiek dłużej sam, tym bardziej się do tego stanu przyzwyczaja i tym bardziej "nieśmiały" się robi - Podstawowe doświadczenie warto zdobyć w młodym wieku żeby potem było łatwiej.
Oczywiście realnej granicy nie ma - każdy sobie sam Ją ustala, jednak dobrze jeśli wszystko to dzieje się stopniowo, z czasem coraz więcej doświadczonych kobiet wokół Ciebie, przy których wiele stresu przyprawią Ci wszystkie pierwsze razy jakie z nimi przeżyjesz. Bądź co bądź jak człowiek młodszy, to i stres mniejszy i przyjemność większa, ale spokojnie - Taki stary koń to z Ciebie jeszcze nie jest : )
Widzisz - Dobrze że odpowiedziałeś mi na to pytanie "kogo Ci potrzeba" - Bo mogę sobie pokontynuować wywód. Uwaga, teraz będzie strasznie nudny wywód na temat różnic między przyjaźnią a miłością, ale dasz radę ; )
W życiu - moim zdaniem oczywiście - najwyższą wartością są przyjaciele - Są nad wszystkim. Nad rodziną, nad partnerami, nad wszystkim. Nie w sensie "Sorry kochanie, ale Maciek chce się ze mną spotkać, nie widziałem go 2 godziny i muszę go zobaczyć, to w końcu mój przyjaciel" - Nie, nie, nie. Częstotliwość "odwiedzin" z czasem przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, jednak przyjaźń sama w sobie pozostaje na całe życie - Bo i przyjaciel to osoba która przez całe nasze życie pozytywnie się w nim przewija.
Jak możesz już zauważyć moja definicja przyjaźni jest bardzo otwarta - Nie ma tu mowy czy z przyjaciółką (Wprowadzę żeńską formę, bo będzie mowa o pukaniu : ) ) możemy uprawiać seks, czy tylko przytulić w nagłym przypływie nostalgii, czy też nigdy w życiu jej nie dotknąć. Taka otwarta definicja zarazem nie koliduje z uczuciem miłości (Moim zdaniem leżącym znacznie niżej od uczucia przyjaźni, w którym [w przyjaźni] też się zawiera), bo jak już pisałem - skoro miłość to zbiór jedynie pozytywnych uczuć - Przyjaźń zawiera pewną część miłości w sobie.
Czemu to wszystko piszę? Bo chciałbym żebyś pomyślał czy tak naprawdę potrzeba Ci dziewczyny jako partnerki - czy czasem po prostu nie jest to czysty wpływ "mody" i otoczenia (Inni mają, Ja też muszę, bo co kumplom powiedzieć?!), a nie potrzebujesz tylko żeby ktoś Cię wysłuchał, przytulił kiedy trzeba i był przy Tobie kiedy trzeba. Oczywiście - problem z przyjaciółmi jest taki, że przyjaźń wymaga czasu - bardzo dużo czasu.
Jednak czasami warto rozejrzeć się dookoła, czy czasem nie zauważasz że kogoś obok Ciebie twój los mierzi bardziej niż innych - Może warto zrobić pierwszy krok? Zadzwonić? Umówić się? Nie trzeba przy tym rozgrywać całej tej nudnej gry partnerskiej - Wystarczy rozmowa. Jeśli "to będzie to" to będzie to rozmowa jedna, druga, trzecia - Samo się toczy, w tym czy innym kierunku.
Wierz mi - jeśli już uda Ci się utrzymać jakąś znajomość przez lat powiedzmy 5, 10 (Czytaj dużo, mniejsza o to ile, znowu granic praktycznych nie ma ; ) ) - Oglądać jak ta znajomość się rozwija jest po prostu czystą satysfakcją. Naprawdę warto w życiu skupiać się na rzeczach które mamy, rzeczach których możemy sięgnąć, a nie patrzeć na innych i myśleć o tym czego nie mamy.
1.Jeśli chodzi o "szok" to niestety tak - Ale może w tym też jest jakiś urok. Ja niestety go nie widzę. Im człowiek dłużej sam, tym bardziej się do tego stanu przyzwyczaja i tym bardziej "nieśmiały" się robi - Podstawowe doświadczenie warto zdobyć w młodym wieku żeby potem było łatwiej.
2.Oczywiście realnej granicy nie ma - każdy sobie sam Ją ustala, jednak dobrze jeśli wszystko to dzieje się stopniowo, z czasem coraz więcej doświadczonych kobiet wokół Ciebie, przy których wiele stresu przyprawią Ci wszystkie pierwsze razy jakie z nimi przeżyjesz. Bądź co bądź jak człowiek młodszy, to i stres mniejszy i przyjemność większa, ale spokojnie - Taki stary koń to z Ciebie jeszcze nie jest : )
3.Widzisz - Dobrze że odpowiedziałeś mi na to pytanie "kogo Ci potrzeba" - Bo mogę sobie pokontynuować wywód. Uwaga, teraz będzie strasznie nudny wywód na temat różnic między przyjaźnią a miłością, ale dasz radę ; )
4.W życiu - moim zdaniem oczywiście - najwyższą wartością są przyjaciele - Są nad wszystkim. Nad rodziną, nad partnerami, nad wszystkim. Nie w sensie "Sorry kochanie, ale Maciek chce się ze mną spotkać, nie widziałem go 2 godziny i muszę go zobaczyć, to w końcu mój przyjaciel" - Nie, nie, nie. Częstotliwość "odwiedzin" z czasem przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, jednak przyjaźń sama w sobie pozostaje na całe życie - Bo i przyjaciel to osoba która przez całe nasze życie pozytywnie się w nim przewija.
5.Jak możesz już zauważyć moja definicja przyjaźni jest bardzo otwarta - Nie ma tu mowy czy z przyjaciółką (Wprowadzę żeńską formę, bo będzie mowa o pukaniu : ) ) możemy uprawiać seks, czy tylko przytulić w nagłym przypływie nostalgii, czy też nigdy w życiu jej nie dotknąć. Taka otwarta definicja zarazem nie koliduje z uczuciem miłości (Moim zdaniem leżącym znacznie niżej od uczucia przyjaźni, w którym [w przyjaźni] też się zawiera), bo jak już pisałem - skoro miłość to zbiór jedynie pozytywnych uczuć - Przyjaźń zawiera pewną część miłości w sobie.
6,Czemu to wszystko piszę? Bo chciałbym żebyś pomyślał czy tak naprawdę potrzeba Ci dziewczyny jako partnerki - czy czasem po prostu nie jest to czysty wpływ "mody" i otoczenia (Inni mają, Ja też muszę, bo co kumplom powiedzieć?!), a nie potrzebujesz tylko żeby ktoś Cię wysłuchał, przytulił kiedy trzeba i był przy Tobie kiedy trzeba. Oczywiście - problem z przyjaciółmi jest taki, że przyjaźń wymaga czasu - bardzo dużo czasu.
7.Jednak czasami warto rozejrzeć się dookoła, czy czasem nie zauważasz że kogoś obok Ciebie twój los mierzi bardziej niż innych - Może warto zrobić pierwszy krok? Zadzwonić? Umówić się? Nie trzeba przy tym rozgrywać całej tej nudnej gry partnerskiej - Wystarczy rozmowa. Jeśli "to będzie to" to będzie to rozmowa jedna, druga, trzecia - Samo się toczy, w tym czy innym kierunku.
8.Wierz mi - jeśli już uda Ci się utrzymać jakąś znajomość przez lat powiedzmy 5, 10 (Czytaj dużo, mniejsza o to ile, znowu granic praktycznych nie ma ; ) ) - Oglądać jak ta znajomość się rozwija jest po prostu czystą satysfakcją. Naprawdę warto w życiu skupiać się na rzeczach które mamy, rzeczach których możemy sięgnąć, a nie patrzeć na innych i myśleć o tym czego nie mamy.
Uno 1.doświadczenie jakieś tam mam jestem na poziomie : za ręke tak , objąć tak , pocałunek w policzek tak . wiem jak w to się gra.
Due 2.Jeszcze..... martwią mnie te słowa troszke .
Trio 3.Ok
4. Wiem to ^^
5.Przyjaźń z seksem bez zobowiązań to już nie przyjaźń
6.Wiem , 3 rok się już męczę
7.Czyli wychodzić z inicjatywą?
8.Sugerujesz przyjaźń??ale ja mam przyjaciół wielu i oni często mi pomagają ale to jednak....to jest miłość taka prawdziwa ale jednak nie ta sama....
Ta przyjacielska to troche taka .... bez wybuchu nałego uniesienia czy nawet cierpienia ...
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Sro 05 Gru, 2007 06:17
No widzisz - Bardzo wyraźnie widać tutaj że całkiem inaczej pojmujemy miłość : )
Ad 2 - Jeśli masz jako-takie doświadczenie i styczność z kobietami to nie mają co aż tak bardzo martwić : )
Ad 5 - No i tutaj jest ten problem - Jakieś dziwne pojęcie miłości. Miłość = seks według Ciebie? Cóż za paranoja : )
Miłość z seksem wiele wspólnego nie ma : )
Zresztą seks w tym przypadku to tylko jeden z wielu przykładów - nie wszystko jest tak czarno-białe jak Ci się wydaje : )
Ad 7 - Moim zdaniem tak - Aczkolwiek znowu - nie wszystko jest tak czarno-białe jak Ci się wydaje. W jednej znajomości będziesz musiał wyjść z inicjatywą żeby Ją utrzymać, w innej ani trochę, ponieważ druga strona o to zadba - Wszystko zależy od tego jak ułoży się twoja znajomość, jednak generalnie - tak, powinieneś.
Ad 8 - Ja nic nie sugeruję. Ja po prostu odnoszę wrażenie że chcesz dziewczyny tylko dlatego że:
a) Taka jest moda
b) Chcesz sobie popukać.
Obie rzeczy są stricte normalne, tylko jeśli masz taki dylemat to musisz się poważnie zastanowić po co Ci ta dziewczyna?
Generalnie to postanowiłem tak.
Wziąłem kartkę papieru i napisałem na niej list do miłości.
Potem wziąłem tą kartka i poszedlem sobie w takie miejsce w którym kiedyś obiecałem sobie że przyjdę tam z swoją dziewczyną.
Byłem tam razem z moją przyjaciółką (pozdro dla niej choć ona takiego czegoś nie czyta) i spaliłem tą kartkę.
Postanowiłem że czas na zmianę . miłość być może ale miłość być nie musi...
Po prostu postanowiłem nie robić nic na mus , nie robić sobie nadziei , nie "podniecać się"gdy słyszę od kogoś że ktoś mu mówił : a on mi się podoba .
Ooooo, to jest jedna z rzeczy które miałem na myśli - Pamiętaj: Bez dziewczyny można żyć równie dobrze (A często, gęsto nawet lepiej) jak z nią.
miłość być może ale miłość być nie musi...
Dobry frazes, aż muszę sobie zapamiętać : )
No chyba że sama przybędzie zacznie się o mnie starać .... tzn na razie nie planuje
Ale zrozumiałeś myśl widzę , po prostu nie tyle co nie będę się interesował dziewczynami co
po prostu nie będę się angażował emocjonalnie . Mam nadzieje gdzieś tam że nadejdzie taki dzień ale wtedy ta miłość będzie całkowicie zasłużona. Pojmuje Twoje myśli?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach