To, że lepiej się dogadują z chłopakami to nie jest wina biustu. On nie ma tu nic do rzeczy-co najwyzej tyle, że masz zupełnie bezzasadne kompleksy. Z punktu widzenia dogadywania sie wolę wręcz rozmawiać z kobietami z małym dekoltem niż duzym, bo inaczej jestem ciut rozproszony i oczy mi jakoś ciążą ku dołowi (ta grawitacja...). Jak ci zależy na łapaniu facetó to kup sobie stanik z silikonowymi wkładkami- dośc drogi ale skuteczny i przy pierwszym dotyku dla przeciętnego faceta nie do rozpoznania, w odróżnieniu od staników z gąbką czy watą (sprawdziłem swojego czasu ). A jak już sobie znajdziesz tego jedynego, to możesz mu powiedzieć prawdę- gdy lepiej cię pozna to takie sprawy zejdą na drugi plan.
Biust może ci jeszcze urośnie- mojej kumpeli strzelił dopiero między 3 a 4 klasą liceum (czyli miała jakieś 18 lat) i wyrósł dosłownie w przeciągu 3-4 miesięcy. Widziaem ją potem w kostiumie kąpielowym- na pewno nie był podróbką. W czwartej klasie miała solidne C, a kumpel mówił, bo ja jej dawno nie widziałem, że po tabletkach powiększył się jej jeszcze przynajmniej o rozmiar.
W każdym razie nie każdy facet lubi duży biust, wielu woli wręcz malutkie piersi. Jak mówi mój kumpel, zafascynowany kobietami o małych biustach- "idealne są takie piersi co do ręki pasują". Za to każdy mężczyzna lubi kobiety zadbane- czyste i porządnie (co wcale nie znaczy modnie czy kosztownie, a raczej gustownie, odpowiednio do swojej budowy i do okazji) ubrane. Mały biust ma często nawet swoje zalety-pozwala na większe eksperymentowanie zwyglądem niż duży. Wykożystaj to a nie nażekaj
Pomogła: 13 razy Dołączyła: 25 Lis 2004 Posty: 809
Wysłany: Czw 13 Sty, 2005 17:40
robal ma racje - to ze lepij sie dogaduja to nie zasluga biustu...ale powiem ci gabrielen ja ja jako kobieta ze sporym biustem- nie lubie jak mezczyzna gapi mi sie na biust (bluzek z dekoltm nie nosze bo nie lubie a biust i tak mi widac) zamista na twarz..czuje sie wtedy jak bym miala tylko jedno do zaoferowania i to bynajmniej nie jest moja widza, urok bla bla...i znow robal ma racje twierdzac ze kobity z duzym biustem nie bardzo moga sobie pozwolic na experymenty..ja na przyklad nie moge zalozyc sukienki czy bluzki bez plecow, bo to takich raczej sie stanika nie nosi - a ja nie bardzo moge chodzic bez stanika bo mi akurat przeszkadza jak piersi mam wszedzie tylko nie tam gdzie byc powinny i faktycznie po pigolkch rosna piersi ale tez niestety mozna utyc i gusta sa naprawde rozne...sa mezczyzni co lubia male piersi i sa kobiety co nie przepadaja za miesniakami w typie pudziana
stotka -Usunięty- Gość
Wysłany: Czw 13 Sty, 2005 19:28
Ale mi chodziło o to, że nie wiem jak to uznać. To jest zasługa biustu. Mnie spławiają jak coś chce, a jak taka N. ma miseczke D to od razu bóstwo i k... wielki cud, chociaż głupia jak nie wiem. :/
Cytat:
Jak ci zależy na łapaniu facetó to kup sobie stanik z silikonowymi wkładkami- dośc drogi ale skuteczny i przy pierwszym dotyku dla przeciętnego faceta nie do rozpoznania, w odróżnieniu od staników z gąbką czy watą (sprawdziłem swojego czasu ).
Nie zależy mi na tym, tylko denerwuje mnie, że w 90% przypadków w moim wieku> 2 lata różnicy (w górę) tylko biust dla chłopców gra pierwsze skrzypce. Of course znajdzie sie ten, co go tam nic nie obchodzi jaki stanik, tylko rozum, ale raz na 100 :/ A kasy mi tymczasowo szkoda na coś, co miałby ktoś pfe pfe, macać, nie wiem po co... :/
Poprostu wyrazilam moje zdanie, ze w moim otoczeniu dziewczyny z biustem (i nie mówie o tych wielkich) mają lepiej. To zaobserwowałam i tego się trzymam, bo tak jest.
hmm.. to nie zawsze zależy od biustu, poprostu osoby z dużym biustem mają częściej lepszą samoocene i łatwiej sie dogadują.
Sama w 1 klasie gimnazjum nie miałam nic.. no znaczy miałam, ale tyle co nic. Teraz jestem w drugiej, i mam rozmiar 70A. Jest tyle że moge pokazać dekold, i nie jest tragicznie. Jestem pewniejsza, znam więcej osób i duuuużo łatwiej nawiązuje misie kontakty to jest fakt. ale to zależy od samoakceptacji.
Co do macania-dla przyjemności oczywiście się to robi. Dalej nie bede tłumaczył
Faktycznie - młodzi faceci bardziej patrzą na fizycznośc. Ale pomimo wszystko wielbiciele małych biustów to wcale nie 5 czy 10%. Sporo jest takich. Do tego dolicz wielbicieli kobiecych pośladów (grupę, która biusty ma gdzieś), i fascynatów kobiecym intelektem (ponoć też są tacy jak głosi legenda)...I przepraszam, ale ja kumpele olewałem czy też ich nie olewałem w podstawówce i liceum niezależnie od wielkości biustu- liczył się tylko ich charakter i relacje między nami. Jak bedziesz dla tych chłopaków dobra i koleżeńska to oni też tacy będą. Duży biust nie ma znaczenia w kontaktach koleżeńskich- tu raczej działa głowa i serce, a z wiekiem dochodzi jeszcze parę innych elementów (jak się zaczyna szukać nie tylko partnerki ale i matki dla potencjalnych dzieci. Już niestety jestem w tym wieku).
No i jezcze jedno. Nie patrzyłem ile masz lat, ale uwzględnij fakt, że chłopacy dojrzewają puźniej. Jak ty masz 13 czy 15 lat to chłopacy to są jeszcze szczawy intelektualne (no oczywiście są wśród nich wyjątki). Dla nich po prostu obecność piersi u koleżanek to jest jakaś atrakcja bo oni nie mają i jeszcze do tego u was nie przywykli. Jak chcesz znaleźć sobie kogoś bliższego to rozejrzyj się po starszych rocznikach, bo te gnomy z twojej klasy to interesują się teraz najwyżej rankingami komu udało się częściej złapać laskę za cycek (tu faktycznie przyznaję- te z większymi były lepiej punktowane) i kto widział więcej pornusów. A jak już któryś się z dziewczyną pocałuje to jest sensacja na całą klasę...
W każdym razie nie przejmuj się biustem. Jeszcze może wyrosnąć. Lepiej popracuj nad stosunkami koleżeńskimi. I ciesz się, jak powiedziała Frigg, że faceci będą patrzyć ci w oczy w trakcie rozmowy.
Pomogła: 13 razy Dołączyła: 25 Lis 2004 Posty: 809
Wysłany: Czw 13 Sty, 2005 20:44
no wlasnie gabrielen moze to ze cie splawiaja to tez kwestia (bo o wieku, rozwoju powiedzial wyczerpujaco robal) twoich kontakow z innymi....bo ja mimo ze bylam pierwsza i przez dlugi czas jedyna z biustem w klasie (podstawowka) to jako jedyna tez nie mialalm chlopaka (najczesciej z klasy wyzej) - wiesz czemu tak bylo? bo ja nie lubilam ich a oni mnie (konkretniej dlatego ze sluchalam innej muzyki i nie bywalam na dyskotekach i rowniez za to ze zlapanie mnie za cycka bylo rownoznaczne z kopnieciem w jaja albo plaskaczem - jeden dostal to potem zaden mnie juz nie lubil)...ale lubienie albo nie jak widac nie zlalezy wcale od wielkosci biustu tylko od twojego podejscia do innych i samej sibie...
stotka -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 14 Sty, 2005 14:57
Ale ja ogólnie jestem lubiana (albo, może tylko mi się tak wydaje?). Przykładowa sytuacja:
- Tytus, masz linijke?
- Nie nie mam.
- No to dzięki.
(no i tam rozmowa krótka i żarty) Podchodzi N.
- Tytus, masz linijnke?
- Mam.
- Dzięki.
-_______-''
No nic. Sądzę, że to tematu nie trzeba już dłużej rozwijać bo to i tak nic nie da (przynajmniej moje zdanie)... Nie wiem, może tylko moja klasa jest taka hm... 'inna', bo z wieloma osobami się dogaduję i (jak mi się wydaje) jestem lubiana.
To że nie pożycza ci linijki to raczej nie wina biustu a ciapowatości (bez obrazy). Moja kumpela w pracy załatwiłaby to inaczej: Tytus-daj mi linijke. Nie masz? Jak nie masz?- daj mi linijke i mnie nie drażnij, a jak nie masz to pożycz od kogoś bo mi teraz potrzebna.
Może głupio to brzmi, ale działa- dziewczyna większości facetów robi wodę z mózgu swoją bezpośredniością, bezkompromisowością i szybkością takiej zaczepki. NIe używa makijażu, sukienkę miała na sobie ostatnio 3 lata temu (ubiera się jak facet- dżinsy i powyciągane swetry), jest raczej brzydka ale mało który mężczyzna potrafi jej odmówić jak go wezmie z zaskoczenia. Po prostu jest przebojowa. A jak już dostaje to co chce to daje cmoka w policzek, uśmiecha się promiennie i juz każdy facet, z 70cio letnim portierem włącznie, jest jej na wieki.
Postaraj się być troszkę bardziej, nie powiem -agresywna (bo to już za dużo), ale bezpośrednia i stanowcza. Jeśli uda ci się taką bezpośredniośc utrzymać w ryzach, to sporo możesz osiągnąć, bo to się wielu (choć nie każdemu) facetom podoba, a nawet jeśli się nie podoba to i tak działanie z zaskoczenia zwykle przynosi pozytywne efekty bo ktoś po prostu nie zdąży sobie przypomnieć, że cię nie lubi.
stotka -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 14 Sty, 2005 18:06
Robal - ja nie umiem tego dokładnie opisać, ale zapewniam Cię, że wiele sytuacji tego typu to 'wina biustu'. Może nie wierzysz i masz inne zdanie, Ok, tyylko wiesz, tego wszystkiego tutaj sie nie da opisać dokładnie.
No dobra, nie wazne, bo widze ze to i tak nie ma sensu. I ja naprawde wiem, ze Wy mi to dobrze tlumaczycie i ze macie racje, ale u mnie w klasie jest hierarchia:
1. kasa
2. wyglad (no to biust itd.)
3. oceny (im gorsze tym lepiej, hah)
I zczere mowiac teraz mam to gdzies, bo za poltorej roku sie wyprowadzam, a z lelopami wytrzymac - wytrzymam.
Ale spoko- ja nie przeczę, że biust może mieć w tym jakiś udział. większy lub mniejszy. Tak samo jest z kasą, z ocenami (kujonów nigdy nie lubiłem, ale żeby pasjonować się tumanami? Straszne-brrr). Zawsze jest jakaś hierarchia. Ale nie można tego biustu aż tak obwiniać. wiesz- wiele kobiet myśli, że jak sobie powiększą biust czy zrobią inną operację plastyczną to im się od razu życie poprawi, ale z zasady to g.. prawda, bo życie jest życiem a uroda to tylko jeden z jego aspektów. Z bardzo wielu aspektów. Dzięki urodzie faktycznie mozna znaleźć pracę czy faceta, ale uroda nie pozwoli ich utrzymać jeśli jesteś złym pracownikiem czy masz uczuciowość owsika lub imadła. Uroda to zawsze tylko pierwsze wrażenie, pierwsze pięć minut, a potem liczy sie już osobowość. Faktycznie jak się jest młodym to bardziej się patrzy na wygląd, ale z wiekiem to się zmienia więc się nie martw.
Moja pani nie dośc, że jest ładna to do tego ma bogatych rodziców - sama jej szuflada z bielizną jest warta tyle co niezłe mieszkanie. Kiedyś mi to strasznie przeszkadzało i miałem kompleksy, bo co ja jej mogę dać z tej mojej marnej pseudopensyjki. Na początku nawet przez te kompleksy ją żuciłem po 3 miesiącach chodzenia, ale była upartą agitatorką i wróciliśmy do siebie po kolejnych parunastu tygodniach- po prostu wyszedłem z założenia (a raczej ona przetłumaczyła to mojej głupiej mózgownicy), że nie jest ważna jej uroda czy to co na sobie nosi, bo to nie jest jej (uroda mija a majątek jest rodziców), a liczy się to jaka jest. A jest wspaniałą, ciepłą dziewczyną, i do tego jeszcze cholernie zaradną i tolerancyjną (pięknie maluje, wspaniale gotuje, robi na drutach, szyje, a nawet z powodzeniem bawi się w stolarza...i wybacza mi moje kaprysy i różne idiotyczne, szczeniackie, nieprzemyslane wybryki). A to, że ma kasiastych rodziców...cóż- przywykłem. Prawie przestało mnie to obchodzić.
Jeśli nie masz "warunków" to nadrób to głową i sercem. Zrozum, że samym biustem czy kasą na dłuższą metę nie da się utrzymać faceta, pracy, czy innych rzeczy, za to głowa można to zrobić. Może to, że masz mały biust jest dla ciebie doskonałą szansą i motywacją by rozwinąć w sobie inne cechy? Zaradnośc, pomysłowośc, serdeczność czy zdolnośc zjednywania sobie przyjaciół osobowością a nie piersiami. Pomyśl o tym.
Dobra- koniec tematu. Po prostu mniej się przejmuj. Każda sytuacja jest inna i nie wiemy jak jest u ciebie naprawdę. Może po prostu jesteś żeczywiście w klasie troglodytów- to też się zdaża. Ale życie bywa różne więc po prostu troszke poczekaj a na pewno coś się zmieni. Juz milczę i nie przeszkadzam. papatki
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach