Tak sobie kiedyś siedzę na jednej z najbardziej nużących lekcji i myślę, że faajna byłaby szkoła, w której uczysz siem takich przedmiotów, które uznajesz, że przydadzą ci siem w życiu, albo ktore ciem interesują. Czy zgadzacie siem ze mna, że właśnie taka powinna być szkoła? a może macie jakieś inne pomysły? PISZCIE!!
P.S. Taka szkoła (ta co ją opisałam) jest tylko wtedy kiedy juz koniecznie musi byc.
_________________ Nie szukaj nieszczęścia w świecie zapełnionym szczęściem... Zawsze jesteś tu mile widziany..
dlatego ja własnie idę do liceum do klasy mat-inf, moze kiedys zostane programistą
kto wie...
w takich klasach sa rozszerzone przedmioty ktore nas moga interesowac...
ja bym chciala, zeby cos takiego bylo juz od gimnazjum
To by była bajka! Ja na samym początku wyeliminowałabym WF i wstawiła po 10 godzin języków obcych
A tak poza tym , to może w Niemczech istnieją takie szkoły , bo tak się składa , że Niemcy lubią takie dziwactwa ) Nauczycielka nam opowiadała , że tam jest taki rodzaj nauczania , gdzie np. przez cały tydzień uczysz się biologii , a prez nastepny tylko fizyki Ja bym tak nie wytrzymała , uważam to za kiepski sposób nauczania
Niektóre szkoły (licea) takie coś oferują. Chodzi tu o klasy MYP (z wykładowym angielskim) i niektóre szkoły prywatne. Przedmioty których nie chcemy ograniczone są do minimum. Zresztą ja takiego czegoś nie potrzebuję, jak na razie wystarczy mi, zebym się dostał do mat-inf. (ew. mat-fiz.) do jednej z moich dwóch wymarzonych szkół
_________________ “Smart people believe weird things because they are skilled at defending beliefs they arrived at for non-smart reasons.”
—Michael Shermer
moj znajomy wyjechal do kanady.. szkola w kanadzie, w usa jest jak dla mnie lepsza, nie meczy sie z czyms co sie kompletnie w zyciu nie przyda, owszem jakies podstawy niektorych nielubianych przedmiotow moga sie przydac, chociazby taka matma, ale trygonometria, funkcje itd itp mi sie na nic nie zda, zamiast tego moglo by byc wiecej tego co sie przyda, lepsze przygotowanie do matury..
Taa, a potem taki Amerykanin nie umie wskazać swojego państwa na mapie. To nie mój wymysł, tylko dość częsty fakt. Nie wiem jak sie sprawa ma z edukacją w Kanadzie. Zgadzam sie, ze program w polskich szkołach jest przeładowany często niepotrzebnymi informacjami, ale model amerykański to też nie dobra droga.
_________________ “Smart people believe weird things because they are skilled at defending beliefs they arrived at for non-smart reasons.”
—Michael Shermer
Wymarzona szkoła, to taka w której nie ma dzwonków na lekcje, uczniowie sami decydują kiedy sie udac na lekcje. Nauczyciele mowia uczniom "dzień dobry" , nie pytaja nas, nie ma sprawdzianow, a oceny sa z zadan domowych i łatwych cwiczen. Nie ma maty, fizy, bioli, wuefu, gery, pokola, niemcola, angol moze byc...i muzyka i plastyka tez. I musiałyby w takiej szkole byc przyrządy do tego aby wiedzę sobie do głowy wpychac ehh...to by bylo...i w takiej szkole musi byc ATMOSFERKA to tyle,...pzdr for all
_________________ Wyryj w mOim sercu siebie, zrób tO, przecież wiesz, tO nie bOli mnie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach