Wróciłam do szkoły.
- Nie nawidzę szkoły mruczyłam pod nosem.
Nagle usłyszałam:
- Patrz jaka piękna dziewczyna - mruczeli do siebie chłopacy.
Hej ty w czarnej koszulce!
- Czego checie?
Zaczęli się śmiać. Czułam się głupio w takim "towarzystwie".
- Idźcie stąd. Chcę odpocząć.
- Ty, ładniutka, mama ci wszystko w "Perwolu Black" wyprała - zagadnął niemiło jeden z nich.
- Nie czepiaj się czarownicy... - powiedział drugi, ale nie dokończył, bo blondyn mu przerwał.
- Ej, ładniutka, co ty tam pod nosem mamroczesz ?
- Zaklęcie, ośle, zaklęcie. Jesteście przeklęci na... eeee... 3 lata.
- Co ?
- To co słyszałeś.
Tak niefortunnie zaczął się mój pierwszy dzień w szkole... Pierwszy oczywiście, po 2 tygodniach "urlopu"...
Nena -Usunięty- Gość
Wysłany: Nie 27 Lip, 2003 17:16
- A z resztą - machnęłam ręką - Sorry, ale popowcami i skejtami nie rozmawiam.
- Uważaj, mała... - szepnął chłopak, ale był widocznie przestaraszony.
- Co? I kto tu jest mały? - oparłam się o jego głowę.
- Tak, a my nie rozmawiamy z satanistami - powiedział jeden z nich i oddalili się.
No tak. Znów to samo.
Weronika Gość
Wysłany: Nie 27 Lip, 2003 17:57
Gdy weszłam do klasy tylko Paula mnie zauważyła.
Kiedy pani czytała listę obecności mnie nie wywołała.
- Co się dzieje?! - Pomyślałam.
Po chwili powiedziałam na głos - Pani mnie nie wyczytała!
Cała klasa umilkła jakby rażona piorunem.
Cześć, co tak cicho? - Spytałam.
W klasie podniósł się krzyk. Jeden przez drugiego pytali dlaczego mnie tak długo nie było, inni po co wróciłam? Niektórzy nie lubili mnie i bali się jednocześnie. Jednak w obecności pani byli odważniejsi. To oni właśnie podchodzili do mnie i szturchając cicho mówili: Sekciara!, Czarownica!, Nie chcemy ciebie tutaj!... Tych "normalniejszych" interesowało czemu mnie nie było tak długo. Jeszcze inni zachowywali się jakbym była powietrzem. Nie istniałam dla nich. To takich ludzi najbardziej nie lubiłam. Zero uczuć...
Nena -Usunięty- Gość
Wysłany: Nie 27 Lip, 2003 18:02
- Proszę zająć swoje miejsca! - krzyknęła nauczycielka. Wszyscy zgromadzeni wokół mnie niechętnie wrócili do ławek. Pani Kowalska poleciła mi usiąść w drugiej ławce przy ścianie. Siedziała tam drobna szatynka. Zdaje się, że była nowa.
- Jak masz na imię? - zapytałam.
- Weronika - nieśmiało odpowiedziała dziewczyna. Widać trochę się mnie bała. Nie dziwię się. Wszyscy na początku tam reagują na mój wygląd.
Lekcje mijały dosyć ciężko... Straszne nudy. A przecież wszyscy chcieli wiedzieć dlaczego mnie tak długo nie było. I właśnie w tym problrm - nikt nie wiedział, co się ze mną stało. Przyjaciółki od serca jeszcze nie miałam, ani nawet z nikim nie gadałam o swoich problemach itd.
Nagle przez głowę przemknęła mi cudowna myśl ! Może by tak zaprzyjaźnić się z tą "nową"...
Ale niestety na żadnej przerwie nie mogłam być sama... Ciągle tłumiłi się obok mnie tumany "wielbicieli". Musiałam 100 razy opowiadać historyjkę jak to goniłam 3 letnią kuzynkę, przewróciłam się i zwichnęłam nogę. Bo przecież nie mogłam powiedziać prawdy!
- Ja też tak bym chciał! - powiedział Błażej. Ech, zawsze dziwiłam się dlaczego ze mną do klasy chodzi takie stado przygłupów... Nie dziwota, że nie miałam chłopaka.
Dziewczyny były wporzo, ale żadna na przyjaciółkę się nie nadawała.
Przez cały czas próbowałam samotnie przemieżyć boisko w kierunku "nowej" Weroniki, która (jak zauważyłam) cały czas trzymała się koleżanek z innej klasy...
Wracałam do domu:
- Jakoś dzisiaj nie wyszło... Zagadam do niej jutro - usprawiedliwiałam się sama przed sobą.
W domu czekała na mnie niespodzianka...
Weronika Gość
Wysłany: Nie 27 Lip, 2003 20:26
Zadzwoniła Weronika.
Nie wiem skąd miała mój numer.
Wiesz ja jestem bardzo nieśmiała i chcę mieć przyjaciółkę od serca - powiedziała.
- Fajnie - odpowiedziałam.
- O to wspaniale możesz dzisiaj do mnie przyjść?
- Podaj adres, proszę.
- Ul. Kornelkowa 23m22
Porzegnałyśmy się i poszłam do niej.
A u niej wspaniale... "Życie jak w Madrycie" można powiedzieć.
Weronika nie była sama. Siedziała u niej jakaś dziewczyna. Spojrzała na mnie i uśmiechając się powiedziała: Cześć, jestem Aga. Weronika wspominała mi o tobie. Super, że mogę cię poznać. Niedługo przenoszę się do waszej klasy a oprócz Weroniki nie znam nikogo.
Byłam zaskoczona. Od dawna nikt na mój widok nie zachowywał się tak swobodnie. Zazwyczaj widziałam strach, zmieszanie albo głupie uśmieszki.
_________________ Pijemy za lepszy czas
za każdy dzień, który w życiu trwa
za każde wspomnienie, co żyje w nas
niech żyje jeszcze przez chwilę
---
http://www.dziecionline.pl/pomoc
Razem bardzo miło spędziłyśmy czas. Najdłużej opowiadałyśmy o sobie. Dowiedziałam się, że jestem z nich najmłodsza.
Potem gadałyśmy o byle czem, trochę poobgadywałyśmy koleżanki, trochę się pośmiałyśmy z chłopaków... Ale nagle rozmowa skręciła na nauczycieli. Oczywiście także na panią Kowalską. Okazało się, że Weronika mieszkała obok pani Kowalskiej. Mówiła bardzo miło o niej, a zwłaszcza o jej rodzinie i... córce.
- Wiecie, że ja bardzo często przebywałam w domy Kowalskiej ?
- A po co do niej chodziłaś, po sól ? - zapytałam kpiąco.
- Nie, ja przyjaźniłam się z jej córką, Natalią. - trochę mnie zatkało jak to usłyszałam.
- Z tą dziwaczką ? - zapytałam nieprzyjemnie.
- Ależ dlaczego nazywasz ją dziwaczką ? - oburzyła się Aga. - Dlatego, że jest inna niż ty ?
Nie odpowiedziałam. Właśnie, dlaczego jej nielubię skoro jakieś tajemnicze siły kazały mi się do niej uśmiechać ? Zastanawiałam się nad tym bardzo długo... chyba za długo, bo Aga zapytała podejrzliwie:
- Nad czym się zastanawiasz ?
Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam im gadać prawdę. Mówiłam coś w tym rodzaju:
- No bo ona chciała na mnie nagadać mamie, i nagadała właściwie, ale potem mówiła, żeby nie i w ogóle, a jakaś taka siła kazała mi się do niej uśmiechnąć. Myślę, że to przez tą siłę zaczęłam uciekać, i to przez nią się przewróciłam. - jednym słowem mówiłam strasznie niezrozumiale. A one wpatrywały się we mnie jak w jakąś boginię. Wkurzyło mnie to:
- Co się tak gapicie, coś źle powiedziałam ?
- Nie ależ skąd. Odwróć się.
- Pokiego grzyba ? - spytałam lekko zbita z tropu.
- ODWRÓĆ SIĘ !!! - krzyknęły razem. Więc nie miałam wyboru. Odwróciłam się i... zobaczyłam JĄ. Natalię - córkę pani Kowalskiej. Stała jak wryta. ONA SŁYSZAŁA WSZYSTKO CO POWIEDZIAŁAM !
- Eeeee.... Cześć. Ja eeee... przyszłam do Wero... niki. Cześć Aga... eee... co robicie ?
Cześć Natalia odpowiedziała Aga. A po chwili odwróciła się do nas i dodała ze śmiechem:
- Wiecie eee... tego, eee… śmego może już czas dogadać się? Wszystkie z nas to równiachy. Po co robić niepotrzebny kwas?! Nie wiem, co wy myślicie, ale dla mnie nie mają znaczenia ciuchy czy przekonania innych. Pankówa, metal, satanistka? Co to za różnica? Jeśli z kimś można się dogadać to, jakie znaczenie mają przekonania czy wygląd. Nigdy nie oceniałam ludzi według takich kryteriów. Łatwo można się pomylić... I kto wie może stracić prawdziwą przyjaciółkę? – Dodała w zamyśleniu.
_________________ Pijemy za lepszy czas
za każdy dzień, który w życiu trwa
za każde wspomnienie, co żyje w nas
niech żyje jeszcze przez chwilę
---
http://www.dziecionline.pl/pomoc
Zapadło niemiłe milczenie.
To Natalia pierwsza podała rękę mnie.
- Na zgodę ?
- Na zgodę. - powiedziałam.
- Trochę prymitywnie tak mówić "na zgodę", ale liczą się chęci -dodała Natalia.
- Dlaczego prymitywnie ? -dopytywała się Weronika.
- Bo tak mówią dzieci z pierwszej klasy podstawówki - wszystkie się roześmiałyśmy. Nagle zapanowała bardzo miła atmosfera.
- Więc, jak do ciebie mówią ? - Zapytałam. Pytanie było skierowane do Natalii.
- Mam na imię Natalia, ale wolę jak ktoś mówi do mnie Iśka.
- Aha, ty chyba wiesz jak do mnie mówią, co ? -spytałam trochę ironicznie, ale nikt tego nie zauważył.
- Jasne, że wiem, Nene. - znów wszyscy zaczęli się śmiać.
- No to co robimy ? -zapytała Aga.
- OBGADUJEMY !!! -krzyknęłyśmy wszystkie churem.
Taak. To był prawdziwy babski wieczór. I muszę się przed sobą przyznać, że jestem szczęśliwa, że Iśka się ze mną pogodziła.
Ale w domu czekały mnie kłutnie z rodzicami, na temat "O której ty dziecko do domu wraczasz ? Ja już po policję dzwoniłam !!!"
Ech ci rodzice, nawet najlepszy humor potrafią popsuć...
Dziś w szkole było jakoś dziwnie, innaczej niż zwykle. Nikt nie rzucał pogardliwych epitetów w moją stronę, nikt nie próbował sobie dzis ze mnie kpić, tylko wszyscy jakoś tak dziwnie, choćby zahipnowyzowani patrzyli sie na mnie. Na mnie, odmieńca, który wreszcie ma do kogo otworzyc gębę. Chyba pierwszy raz Ci wszyscy co zawsze z kpiącym uśmieszkiem mówili o mnie "czarownica" widzieli mnie w towarzystwie tych "normalnych" dziewczyn. Widzieli, że ja też potrafie sie śmiać, żartować i umieć się dobrze bawić w towarzystwie, które wogóle nie przypominało tych osób, z którymi do tej pory sie widywałam. Czemu? Bo jak do tej pory, ja nie widywałam się z nikim.
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
Tworzyłyśmy paczkę zgranych przyjaciółek... Byłyśmy praktycznie nierozłącze. Niektórzy nazywali nas "Szaloną Paczką" lub jakoś tak inaczej... nie pamiętam.
Często wszystkie wychodziłyśmy na miasto, często plotkowałyśmy...
Miałyśmy różne dziwne przygody... szczególnie jedną...
To była w sobota, po zmroku... Na ulicach było już cicho... słychać było tylko nasze śmiechy...
Ostatnio zmieniony przez Iśka dnia Wto 20 Sty, 2004 15:34, w całości zmieniany 1 raz
Tworzyłyśmy paczkę zgranych przyjaciółek... Byłyśmy praktycznie nierozłącze. Niektórzy nazywali nas "Szaloną Paczką" lub jakoś tak inaczej... nie pamiętam.
Często wszystkie wychodziłyśmy na miasto, często plotkowałyśmy...
Miałyśmy różne dziwne przygody... szczególnie jedną... To była w sobota, po zmroku... Na ulicach było już cicho... słychać było tylko nasze śmiechy...
Och Ty...jak możesz!!!!Taka mądra jestes?Każdy ma prawo tu pisac!I nie piszcie wlasnych przygód
_________________ I'm going nowhere...Could be, I'm already there?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach