DOM RODZINA - adopcja... MeGi111 - Pon 02 Lut, 2004 21:47 Temat postu: adopcja...
Witam
Czy myśleliście kiedyś o tym że jesteście adoptowani ????
Czy wybaczylibyście rodzicom jeżeliby Wam o tym powiedzieli dopiero jakbyście mieli po naście lat ????
Co sądzicie o ludziach adoptowanych ??
Ja sama nie jestem adoptowana -przynajmniej tak myślę, bo mam za durzo cech wspólnych z rodzicami... Przynajmniej z wyglądu... Ale co by było gdybyście się dowiedzieli przypadkiem... Czy jeśli byłaby taka możliwość szukalibyście biologicznych rodzicow?????? Ja chciałabym zobaczyć ludzi którzy mnie stworzyli... Sama jednak bym się do nich nie odezwała... A myślę, że rodziców którzy mnie wychowali i tak kochałabym bardziej...
A co wy byście zrobili???????? Co o tym myślicie???? Tisiana - Wto 03 Lut, 2004 14:57 Temat postu:
No cóż...napewno nie miałabym pretensji do tych"nieprawdziwych rodziców"...ale jakiś lekki żal napewno...że dopiero tera zmi o tym powiedzieli...ale jestem pewna że zrobiliby dla mojego dobra...dlatego tak późno...z rodzicami prawdziwymi spotkałabym się...chciałabym...żądałabym wyjaśnien..co gdzie i dlaczego...ale za moją rodzinę uważałabym tych "sztucznych"...oni by mnie wychowali i mnie chcieliby...a tamci odrzucili...i nie ważne jakie byłyby powody...prawdziwych uważałabym za ciocie i wujka...tylko...ale do nich też bym nie miała pretensji tlyko lekki żal...niewadomo jaka byłaby sytuacja...i nigdy nie myślałam o tym że jestem adoptowana...mam swoje zdięcia za tych malutkich lat...i wiele podobnych cech do rodziców... Tresh - Wto 03 Lut, 2004 19:56 Temat postu:
Kiedys jak byłam mała to pamietam ze myslałam jakby to było jakby sie okazało ze zostałam adotowana. Ale nie jestem, jestem bardzo podobna do swoich rodziców i do tego jak kiedys szperałam po dokumentach to widziałam m.in. dokumenty dotyczące mojego urodzenia, wiec nie jestem adoptowana na pewno.
Ale gdyby sie okazało ze jednak jestem to na pewno chciałabym poznac biologicznych rodziców, poznać przyczyny ich decyzji. Pewnie miałabym do nich troche żalu, do rodziców którzy mnie wychowywali pewnie też ale jednak dziekowałabym im za to jak mnie wychowali. Czesto bywało miedzy nami nieciekawie ale jednak jestem im wdzieczna za trud jaki poniesli zeby mnie wychowac.
Moze nawet byłabym na nich zła ze powiedzieli mi o adopcji tak późno, ale chyba jednak gdybym sie o tym dowiedziała jako dziecko byłoby mi trudno zyc z ta swiadomoscia ze prawdziwi rodzice sa gdzies daleko i nie ma ich przy mnie. Jednak osoba dorosła inaczej przyjmuje różne rzeczy....poza tym dorosła osoba zazwyczaj juz nie mieszka z rodzicami wiec byloby łatwiej to zniesc niz na codzien z nimi mieszkac i zadreczac sie tymi myslami.
Z reszta nawet byłoby to troche dziwne (przynajmniej dla mnie) ze dziecko wie o tym i ma swiadomosc ze bylo adoptowane....jednak dzieciom nie powinno mowic sie takich rzeczy i w pewnym sensie odbierac im dziecienstwo....tą radość z posiadania rodziców.
I jeszcze jedna istotna sprawa dlaczego nie powinno sie takich rzeczy mówić dzieciom-dziecko nie ma swiadomości i nie zdaje sobie sprawy z tego ze to wszystko było robione dla jego dobra, ono zupełnie inaczej podchodzi do niektórych rzeczy niz osoba dorosła. Nie potrafiłoby tego zrozumiec (dorosłym jest trudno, co dopiero mowic dzieciom które jeszcze nie znaja zycia i nie rozumieja takich rzeczy).
Ale jednak nie powinno sie tej sprawy całkowicie ukrywac-nalezy o tym powiedziec ale w odpowiednim momencie. mroweczka - Czw 05 Lut, 2004 15:50 Temat postu:
Ja przyznam sie-cały czas zastanawiam sie nad tym,czy jestem adoptowana. Ale w sumie to nielogiczne-mam siostrę bliźniaczkę. Moi rodzice musieliby się bardzo postarać,żeby wziąć mnie dokładnie w tym samym dniu, kiedy Aga się urodzila i wmówić wszytskim,ze to bliźniaczki. A w ogóle-jeśli moja mama była w ciazy, to po co im jeszcze jeden dzieciak z sierocińca, taki jak ja? Ale to daje duzo do myślenia ja i moja sistra wcale nie jesteśmy podobne nawet jako siostry a co dopiero blixnaiczki... Jednak jakbym się o tym doiwiedziała to(chociaż moze to dziwnie zabrzmieć) cieszyłabym się. Że mnie z tamtad wzięli. Bo mogłam już nigdy nie mieć szansy na normalne dzieciństwo. Nie miałabym do nich żalu. Raczej wyszłabym z domu na 2 godziny i przemyślała to wszytsko. A jakby jakiś żal był-to tylko odrbinka. Dlatego,że mi nie powiedzieli. A biologicznych rodziców nie chcialabym poznać. Po co? Już zawsze chciałabym,żeby było jak do tej pory- pani Z. jest MOJĄ mamą i tak już będzie. Pan Z. jest moim tatą i tak już bedzie. Wychowałam się u nich i chociaż nie byliby moimi biologicznymi rodzicielami,zawsze bymm do nich mówiła "tato,"mamo". deg - Pią 06 Lut, 2004 01:19 Temat postu:
Kiedy powiedzieć dziecku o adopcji - to jedno z najtrudniejszych pytań osób adoptujących dzieci. Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Ludzie, którzy nas wychowują z pewnością zasługują na miano mamy i taty. Niezależnie, czy urodzili nas te kilkanaście lat temu. monia771 - Sob 07 Lut, 2004 12:31 Temat postu:
gdybymmja sie dowiedziała ze jestem adoptowana to niewiem co bym zrobiła napewno przez jakiś czas nieprzytulała sie do rodziców kturzy mnie wychowali ale sama niwiem ale jednego jestem pewna ja adoptowana nie jestem Gościówa - Pon 09 Lut, 2004 20:15 Temat postu: adopcja
Cos w tym jest...każdy w pewnym wieku chyba zastanawia się nad tym czy czasem nie był adpotowany bo ja też kiedys nad tym myślałam i nawet ghrzebałam w papierach..(nie jestem adoptowana) osobiście uważam że najlepiej jesty powiedzieć dziecku o tym jak najwcześniej i przyzwyczajac go do tego. Ja gdybym była adoptowana chciałbym dowiedziec sie o tym jak najwczesniej. Dziecko gdy dowie się o tym dopiero w wieku kilkunastu lat może dostac pewnego szoku. A tym bardziej gdy samo się o tym dowie grzebiąc np. w papierach. A dużo osób to robi. Gdybym była adoptowana i dowiedziała się o tym tak późno mialabym pewnien uraz dop rodziców...żal ale tylko lekki bo jednak zrobili dla mjie dużo: wzięli mnie pod opiekę...i bhyli dla mnie rodzicami...takto siedziałabym w sierocińcu. Ale kochałabym cih napewno tak jak swoich rodziców..swoich własnych. Kontaktu z moimi prawdziwymi rodzicami bym chyba nie szukała. Jeśli zostawili nmnie mieli do tego jakiś powód. Albo moja matka zaszła w ciąże przypadkiem, albo była bez serca i uważała że dziecko to tylko dodatrkowy problem.Co prawda problemem bmogła być tez sytuacja finansowana, ale myśle że lepiej zostawić dziecko przy biednej matce niż oddać do sierocińca. Moich [przybranych rodziców kochałabym jak prawdziwych bo oni mnie wychodzwali, oni patrzyli na moje pierwsze kroki i słuchali pierwszych słów a nie biologiczna matka...ona nie była w tak ważnych momentach przy mnie i prędzej do niej miałabym uraz niż do moim przybranych rodziców. Mówiłabym do nich nadal mao i tato a nie wujku i ciociu i nigdy bym ich nie opuściła. Anonymous - Sro 07 Kwi, 2004 09:08 Temat postu:
Adoptowanie dziecka do wspaniała rzecz dla dziecka. Alternatywą jest w tekiej sytuacji pozostawanie całkowicie samotnym. Biologiczni rodzice odrzucili swoje dziecko, skoro tak postąpili to po co ich szukać.
Uważam,że o wiele wiecej milości trzeba aby pokochać obce, adoptowane dziecko niż swoje własne. Swoje się ma, czasami przez przypadek, z przymusu. Obce dlatego że chce się je mieć, że chce sie mu poświecić swój czas i siły. Do tego trzeba o wiele wiecej milości. marog6 - Sro 07 Kwi, 2004 10:40 Temat postu:
ja chyba nie jetem adoptowany, ale moja mama ma obraczke z reki mojego brata (jak sie urodził w szpitalu dajo) a mojej nie ma ciekawe dlaczego, ale za to jest duzo z djec jak byłem mały to chyba wychodzi na to ze nie jestem adoptowany Anonymous - Sro 07 Kwi, 2004 13:26 Temat postu: Oj nie wiem, nie wiem...
Jakbym sama siem dowiedział o tym , że jestem adoptowana to może trochem miałabym żalu do swoich przybranych rodziców... Bo w końcu mi nie powiedzieli, że nie ejstem ich biologicznom córkom. Ale gniewałabym siem na nich tylko troszeczkemi tylko chwilkem, bo w końcu to oni mnie wychowali i chcieli mi zaoszczędzić bólu z tym, że moi rodzice mnei porzucili.. A co do biologicznych rodziców to jush by było inaczej.... Porzucili mnie więc nie som moimi rodzicami-oni mnie tylko stworzyli a nie wychowali, a to jest zasadnicza różnica.... Jednakże chciałabym ich poznać i dowiedzieć siem dlaczemu mnei porzucili... Bo może być jeszcze tak, że po prostu nie mieli pieniędzy i musieli mnie oddać Nio ale nic nie mogę twierdzić na ten temat, bo nie jestem adoptowana.,. Raczej nie!! Trzymajcie siem!! Buziaczki =>Angelika<= - Pon 03 Maj, 2004 11:05 Temat postu:
Hmm... Gdybym się dowiedziała, że jestem adoptowana to bardzo chciałabym odnaleźć swoich bilogicznych rodziców. Chciałabym się dowiedzieć czemu mnie zostawili. Co było przyczynął. I od tego co by mi odpowiedzieli zależałoby, czy im wybacze. Co do moich ,,przyszywanych" rodziców, to napewno utrzymywałabym z nimi kontakt. Nawet chyba bym raczej z nimi nadal mieszkała. Nie potrafiłabym zostawić ich dla kogoś, kogo znam od kilku, kilkunastu dni.
Ja nie jestem adoptowana. wiem o tym. Jestem tego w 100% przekonana. Tylko, że kiedyś usłyszałam (albo mi się przesłyszało) jak mama rozmawiała o czymś z koleżanką i nagle powiedziała coś takiego: ,,Ni to nie w tym roku! w tym to ja przecież PORONIŁAM" i właśnie nie wiem czy to było ,,poroniłam" czy ,,urodziłam". Boje się spytać o to mame... boje się, bo jeśli się nie przesłyszałam... Dexia - Sro 16 Cze, 2004 21:50 Temat postu:
Kiedyś często się nad tym zastanawiałam.Ale przeszlo z wiekiem. Nie wiem co bym zrobila.Co przeżywają ci ludzie?Współczuję im! spontan - Czw 17 Cze, 2004 07:38 Temat postu:
ja bym sie nie obraził gdybym był adoptowany. i nie miał bym zalu do rodziców ze mnie oddali czy cos. takie zycie, a jakie zycie taki rap w nim zawarte jest wszystko jestem z tych mc co pieprza jak człowiekowi ciężko. olKa - Wto 22 Cze, 2004 13:39 Temat postu:
no cóż to musi dla nie których bólem ale co to za ból jak nikt tego dziecka nie chciałby zaadeptować całe dzieciństwo w domu dziecka?/ tak jak Michał Wiśniewski bo jego matka była pijaczką a ojciec zmarł i michał wylondował w domu dziecka... Anonymous - Wto 29 Cze, 2004 13:29 Temat postu: Ja ma taką koleżankę...
Ja mam taką koleżankę, która została adoptowana, kiedy miała 6 lat. Wszystko dobrze pamięta i kiedy się wspomina o domu dziecka od razu zaczyna płakać. Opowiadłą mi (ja jej wcale nie chciałam słuchać), że jej dawni "rodzice" wylewali na nią wrzątek, bili paskiem i innymi przedmiotami, pili... Została zaadoptowana razem z młodszym bratem. Kiedyś w pierwszej klasie podstawówki kradła wszystko nam. Nawet nauczycielce wyjęła pieniądze z portfela. Teraz jest bardzo wrażliwą i miłą koleżanką. Widać, że jest szczęśliwa w nowej rodzinie (ma rodziców z wypchanymi forsą portfelami i rozpieszczają swoje dzieciaki). _grzeszczulka_ - Wto 20 Lip, 2004 21:32 Temat postu:
ja się zawsze zastanawiałam czy nie jestem czasem adoptowana, ale jakos mi to minęło. napewno bym nie wybaczyła swojej prawdziwej matce a do tych oc mnie zaadoptowali wdzecznosc ale i żal gdyby mi powiedzieli o tym póxno... Luna - Sro 21 Lip, 2004 18:13 Temat postu:
Ja tez sie zastanawialam czy nie jestm adoptowana, jedyne czego z wyglądu po rodzicach nie odzieidzczylam to kolor włosów, ale to chyba po dziadkach . Nie wiem czy mowienie dziecku prawdy o tym ze jest adoptowane jest dobrym krokiem. Wtedy adoptowane dziecko moze poczuc sie urazone, i moze to w jakis sposob odegrac się na psychice jego. Z kolei rodzicow moze gryzc sumienie ze nie powiedzieli prawdy adoptowanemu dziecku. _grzeszczulka_ - Sro 21 Lip, 2004 20:50 Temat postu:
Pod każdym względem rodzice powinni powiedzioeć dziecku że jets adoptowane, jak najszybciej sie da (tak ja sądze) gdyby mi rodzice powiedzieli w wieku .. nie wiem... 18-20 lat to bym miała straszliwy żal że cały czas żyłam nie świadoma... Gościówa - Sro 21 Lip, 2004 21:56 Temat postu:
_grzeszczulka_ napisał/a:
Pod każdym względem rodzice powinni powiedzioeć dziecku że jets adoptowane, jak najszybciej sie da (tak ja sądze) gdyby mi rodzice powiedzieli w wieku .. nie wiem... 18-20 lat to bym miała straszliwy żal że cały czas żyłam nie świadoma...
Całkowicie popieram. NAwet kiedys ogadalam reportarz o tym i wlasnie jest najlepije powiedziec o tym dziecku jak najszybciej! Od malego powinno juz wiedziec to latwiej mu bedzie sie z tym pogodzic. _grzeszczulka_ - Czw 22 Lip, 2004 09:43 Temat postu:
gorzej jest gdy się dowiesz nie od rodziców tylko od kogos z otoczenia.... gdy kolezanka, kolega czy tez najlepzy przyjaciel mówi ci ze jestes adoptowana... to musi bolec Luna - Czw 22 Lip, 2004 10:24 Temat postu:
Ale tak się zaazwyczaj nie zdarza bo to głownie rodzina i dom dziecka o tym iwe ze jestes adoptowany... Anonymous - Czw 22 Lip, 2004 15:38 Temat postu:
Uważam że powinno być się wdzięcznym za adoptowanie a przesiąkanie nienawiścią do rodziców biologicznych jest nieuzasadnione doputy dopuki nie pozna się przyczyny.
Co do dzieci adoptowanych bywa różnie bo:
1 Na chłopski rozum można sądzić że małe dzieci się szubko z nowymi sytuacjami oswaja- ją i im szybciej się im to powie tym lepiej ( z drugiej strony pomyślmy o reakcji gdy dorośnie)
2 Dziecko odpowiednio przygotowane wychowawczo przez rodziców w wieku nastu lat po- dejdzie do tego lepiej
W sumie jednak nie wiadomo która wersja będzie lepsza dla którego dziecka więc wybór jest tródny.
Osobiście znam dziewczyne (jesteśmy dobryi znajomymi) która była adoptowana w wieku 4,5 roku i w tej chwili (oczywiście pamięta dom dziecka)ma ze samą sobą duże problemy. Czuje się zagubiona i nietolerowana przez środowisko (a to fałsz) Po drugie by zwrócić na siebie uwage otoczenia wymyśla coraz to nowe niestworzone historie (tak by zrobić z siebie męczennice) i zawsze ma coś nowego - listy które napisała sama do siebie a niby napisał je ktoś inny i pkazuje je wszystkim, ze 2 dni temu umarła jej najlepsza przyjaciółka że miała raka że pokłóciły się o chłopaka tuż przed jej śmiercią i że ona jej nienawidzi a mimo to ona nadal jest jej przyjaciółką itp.
Sam wlaściwie nie wiem co robić bo moge\
A) mówić jej wprost że kłamie jak to inni z którymi zerwała kontakt (lecz boje się że wtedy całkowicie przetnie więź świat - ona i nie pozwoli już nikomu sobie pomóc)
B) zostawić tak jak jest i pozwolić by mi bezgraniczne zaufała i powoli ja z tego wyciągać
PS
JAK KTOŚ MOŻE W TEJ SPRAWIE POMÓĆ TO PROSZE O KONTAKT( delfa098@interia.pl )
A wracając do tematu to w mojej szkole jest coś takiego że chodzimy do domu dziecka i każdy matam swjego podopiecznego(chodze do 2 liceum) i pomagamy im nie tylko w lekcjach ale także w życiu prywatnym. Dodatkowo dzieci w domu dziecka są strasznie zazdrosne nie tylko o rzeczy(jak to dzieci z podstawówki) ale także i to najbardziej o twoje uczucia - jeżeli okazujesz komuś że go lubisz to od razu zjawia się cała gromadka byś z nimi też chociażby porozmawiał a to pierwsze bez oporów mówi do nich "co o nich myśli".
Dodatkowo dzieci w domach dziecka chcą być na topie więc bardzo bardzo szybko sięgają po używki i tak samo szybko zaczynają przeklinać(np.1-klasista klnie gdy nie ma sióstr w około a 3-klasista nie pożałuje papierosa piwa czy czegoś mocniejszego) Boją się być odrzucone przez środowisko!
Dlatego uważam że trzeba dziękować za adopcje.
A co do rodziców biol. to skąd wiesz że oddali cie bo byłaś/eś 6 dzieckiem w rodzinie i chcieli byś żył(a) godnie albo byli pijakami świadomymi swojego nałogu i nichcieli by dziecko przechodziło przez piekło itd. Anonymous - Czw 22 Lip, 2004 15:39 Temat postu:
to nad to moje - d098 Anonymous - Sro 04 Sie, 2004 17:38 Temat postu: ...
Nie no o tym chyba kazdy w swoim życiu myślał miedzy innymi ja i było by mi na prawdę bardzo żal w stosunku do biologicznych rodziców do tych ,teraźniejszych, miał bym też żal że to ukrywali bo gdybym znał przyczynę i miałbym kontakt z rodzicami biologicznymi to może los by si e potoczył inaczej... Ale na szczęście mam prawdziwych kochających rodziców Bike_chan - Sob 07 Sie, 2004 13:50 Temat postu:
Ja wiem, że nie jestem adoptowna, ale jakbym była, to zdecydowanie wolałabym dowiedziec się o tym od moich rodziców zastępczych, niż jakkolwiek przypadkiem. Ale nie chciałabym z kolei, żebym wiedziała o tym od urodzenia, tylko dopiero od momentu, kiedy naprawdę zrozumiem o czym mówią, tj. kiedy będę miała właśnie te naście lat. A czy kochałabym bardziej moich biologicznych, czy zastępczych rodziców, to chyba ne ma reguły. Przede wszystkim zależy, dlaczego mnie zostawili, czy dlatego, ze nie żyją, czy dlatego, ze mnie nie chcieli, czy co tam jeszcze. Ale w sumie to chyba rola rodzica nie polega na urodzeniu dziecka, bo to żadna sztuka, ale na wychowaniu, więc tak naprawwdę tych biologicznych rodziców trudno chyba nazać tak z czystym sumieniem rodziami.
Się rozpisałam... klacz - Pią 27 Sie, 2004 01:29 Temat postu:
Ja gdybym była adoptowana, nie wiem kiedy bym chciała się tego dowiedzieć...bo jak się powie, jak dziecko ma np. poniżej 5 lat, to nie zrozumie tego...i szybko zapomni..w wieku koło 6-8 lat...ja bym zaczęła nad tym rozmyślać i rozmyślać...a w tym wieku najczęściej się 'świadomie'(tzn jak wie się, że stało się coś złego, a nie jak roczniak który płacze bo jest głodny itd)płacze... no i tak się zastanawiać całe życie...z kolei w wieku nastu lat ma się żal, że rodzice nie powiedzieli tego wcześniej.... Późniejszego wieku nie biorę nawet pod uwagę... cóż takie jest moje zdanie... Mała - Pią 27 Sie, 2004 10:24 Temat postu:
Wg mnie, ak dziecko dowiedziałoby sie za wcześnie, mogłoby wszystkieo niezrozumieć. Jest różnica między 13, a 7 latkiem..
7 latek mógł by tego niezrozumieć. Co innego 13,14 latek.
Myśle że za wcześnie niepowinno mówić się takich rzeczy. aska - Pią 27 Sie, 2004 12:34 Temat postu:
ja mam kolege króry był adoptowany i jest bardzo fajny , i lubie go . I myśle że jest taki sam jak inni (nie gorszy , nie lepszy) ... Niestety miał bardzo trudne dzieciństwo ...
Ja sama kiedyś myślałam że jestem adoptowana (ale jestem bardzo podobna do siostry więc napewno moi rodzice to moi rodzine ) .... Iśka - Wto 31 Sie, 2004 13:42 Temat postu:
Ja jestem takiego zdanie, ż dziecku od samego początku powinno mówić się o adopcji.
Jeśli byłabym adoptowana (myślę, że tak nie jest) to chciałabym, żeby rodzice (Ci z rodziny zastępczej) mówili mi o tym od początku i nie utrudniali widzeń z prawdziwymi rodzicami (jeśli takie byłyby możliwe), chyba, ze sama bym tego nie chciała. Jestem pewna, że rodziców zastępczych kochałabym jeszcze mocniej niż biologicznych.
Czytałam ostatnio taką ksiażkę, w której było przedstawione życie adoptowanej dziewczyny. Podobała mi się postawa jej zastępczych rodziców. Mówili jej o tym, że zostałą adoptowana już od kiedy zaczęła gawożyć. Co prawda to są postacie ksiażkowe, ale jeśli adoptuję dziecko to od początku nie będę owijać sprawy w bawełnę i go okłamywać czy coś podobnego. Vandit - Wto 31 Sie, 2004 20:21 Temat postu:
Jesli bym byl adoptowanym na pewno chcialbym spotkac sie z moimi biologicznymi rodzicami ... Chcialbym chociaz wiedziec dlaczego mnie oddali do innej rodziny. pussi - Pią 12 Lis, 2004 23:29 Temat postu: pussi
gdyby rodzice mi powiedzieli ze jestem przez nich adoptowana to bym dalej ich tak samo kochala bo mam wspaniałych rodziców a biologicznych bym nie chciała poznac:)pozdrawiam. BamBI - Sob 13 Lis, 2004 09:22 Temat postu:
gdybym była w takiej sytuacji( a nie jestem) nie miałabym za złe im tego że mnie pokochali nawet z tego względu że nie jestem ich dzieckiem. Pewnie kochałabym ich jeszcze bardziej bo nie chciałabym zostać w domu dziecka. Chociaż chciałabym żeby byli ze mną szczerzy od zawsze. Dziwnie bym sie czuła w takiej sytuacji Anonymous - Sob 13 Lis, 2004 21:55 Temat postu:
Gdybym była adoptowana, to byłabym tym ludziom wdzięczna, a nie tak jak inni, co potem mówią: 'Nie jesteście moimi rodzicami! Nie macie prawa mną rządzić!'. Człowiek po prostu zaopiekował się dzieckiem, a przeciez wiadomo, że trudno jest powiedzieć dziecku o takich sprawach...
Ja to całkowicie rozumiem, choć wiem, że nie jestem adoptowana. Za dużo mam cech wzpólnych z rodzicami. Za bardzo jestem podobna i za bardzo jestem podobna z charakteru ojca. Po prostu można już po tym wszystko poznać. Mało co, aby mnie nie pomylili w szpitalu. Pielęgniarka dała mnie innej kobiecie do karmienia piersi, bo byłam do niej tak podobna, bo miałam czarne gęste włosy. teraz mam brązowe, a raczej ciemny blond. I tak ssałam te mleko, a moja mama od razu wiedziała, że to ja jestem jej córką, a pielęgniarka nawet nie popatrzyła na moją rękę, na której miałam napisane kogo jestem córką. A gdyby rodzice mi powiedzieli (może i tak jest czy nie jest), że mnie adoptowali, to i tak bym ukochała swoją mamę. Często się nad tym zastanawiam. I tak bym ją kochała i zadowolona bym była z tego, że się mną zaopiekowała.
Musze Wam coś powiedzieć! Koniecznie przeczytajcie, bo to może być niewiarygodne, ale prawdziwe!
Wczoraj moja mama rozmawiała z moją ciocią (ja przy okazji wtrąciłam się do rozmowy), która przyjechała do nas na parę dni z Ameryki, że koleżanka mojej mamy potrafi wróżyć z obrączki. Więc wrózy i mówi: 'No, będziesz miała dwoje dzieci: syna i córkę' (syn już dawno się urodził, ale wróżba, to wróżba). Więc mojej mamie spóźniał się okres dwa tygodnie. Oddała mocz na test ciążowy takiej mojej cioci. Potem ona dzwoni i mówi: 'No, gratuluję, jesteś w ciąży'. Moja mama nie mogła uwierzyć. To ja byłam w brzuszku mamusi
I tak mnie moja mama chciała. Zawsze chciała mieć syna i córkę. Po prostu dwoje dzieci. Gdybym była chłopcem, miałabym na imię Kuba ^^
Rany... że takie wróżby się sprawdzają. A jak z tarotem? Przypowiada przyszłość, która okazuje się prawdą. Osoby, które nie umią wróźyć tarotem, mogą sobie przyswoić wielkie nieszczęście. Tak słyszałam, więc lepiej nie próbować... Mirula - Wto 16 Lis, 2004 20:09 Temat postu: adopcja
Myślę, ze to trudny temat, nie tylko zresztą dla dzieci, ale i dla rodziców.
Wygląda na to,że każdy kiedyś w swym życiu zastanawiał się czy aby nie jest
adoptowanym dzieckiem.
Tak naprawdę jednak nie ma znaczenia, czy wychowują Cię rodzice biologiczni,
czy ci, którzy Cię wybrali. Przecież czuli oni potrzebę milości i wybrali was,
aby się nią z Wami podzielić.
Z całego serca chcą przychylić swemu wybranemu dziecku nieba i robią wszystko,
aby było ono szczęśliwe.
Powie ktoś, ze dzieje się czaem inaczej, że ich miłość jest zbyt egoistyczna,
że nie pozwalają na wiele i z pewnością gdyby byli rodzicami biologicznymi to byłoby inaczej.
A ja powiem tak: przecież rodzice biologiczni też nie zawsze postępują tak,
jak dziecko by od nich oczekiwalo. I co? Jaka jest róznica?
Jeśli zaś chodzi o kwestię odszukania rodziców biologicznych to jasne,
ze normalna ciekawość skłania ludzi do szukania ich. Jacy są, dlaczego mnie oddali?
I też nie ma w tym nic zlego, jesli nie chcemy się na nich mścić.
Z pewnością dobrze zrobili oddając dziecko.
Jeśli bowiem życie zmusiło ich do tego kroku, to dla dobra dziecka.
Jeśli natomiast zrobili to dla wygody, to też dobrze, na co nam tacy rodzice?
Zresztą nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie:
co by było gdyby, tak jak nie ma dwóch jednakowo toczących się rzek... ToJa - Wto 16 Lis, 2004 22:36 Temat postu:
Masz rację Mirula, to nie ma znaczenia czy rodzice są biologiczni czy przybrani. Jednak ma znaczenie kto i w jaki sposób powie dziecku, że jest przysposobione.
Jeśli zrobią, to rodzice i to jak najwcześniej, to wszystko będzie dobrze. Wiele dzieci dowiaduje się jednak o tym od sąsiadów czy rówieśników i to w bardzo brutalny sposób. Jeśli rodzice od początku mówią małemu dziecku np. coś takiego, że każda mamusia która urodzi dziecko bardzo je kocha. Są jednak inne mamusie, które nie mogą urodzić dziecka. Ty jesteś właśnie dzieckiem takiej mamusi i jesteś wyjątkowym dzieckiem, bo mama wybrała ciebie żeby cię kochać.
To chyba lepsze niż dziecko ma usłyszeć na podwórku znajda, podrzutek, sierota... albo jeszcze później w wieku 14 czy 16 lat. To dopiero szok dowiedzieć się tego od obcych. Nie przestanie się kochać rodziców, ale zaufanie można do nich stracić na amen. Anonymous - Wto 16 Lis, 2004 23:56 Temat postu:
Witam.
W pełni zgadzam się z ToJą. Mówienie adoptowanego dziecku od lat najmłodszych, ze mamusia je bardzo kocha, ale że sama dzieci mieć nie mogła już od początku pozostawia w ich pamięci ślad - Jestem Adoptowany, ale rodzice mnie bardzo kochają - Wtedy wszystko jest dobrze. Natomiast wstrząs w wieku późniejszym...Każdy trzeźwo myślący nastolatek po krótszym czy dłuższym czasie jednak wyciągnie trafne wnioski. Mimo, że ci ludzie nie są, nie byli i nie będą moimi biologicznymi rodzicami, to jednak rodzicami są. Jedynymi, których mam i bardzo wiele razy dowiedli jak bardzo mnie kochają.
Pozdrawiam Anonymous - Czw 25 Lis, 2004 17:55 Temat postu:
U nas w klasie są dzieci z domu dziecka.Nikt ich raczej nie adoptuje,ale maja opiekuna....Czasem nawet rodziców. Miracle - Nie 05 Gru, 2004 17:58 Temat postu:
Ja bym byla wdzieczna im ze mnie zabrali ale chcialabym znalezc swoich biologicznych... Anonymous - Pon 22 Sie, 2005 21:12 Temat postu:
ja jestem adoptowana a dowiedzialam sie bo znalazlam papiery z adopcji
rodzice mysla ze ja nie wiem]]
jestemim wdzieczna ze mnie wzieli i pokochali
nie czuje do nich zalu ze mi nie powiedzieli a kocham ich jak swoich rodzico bo nimi sa
a biologicznych rodzicow chce odszukac tylko jak skoro moi rodzice ktorych mam teraz nie wiedza ze wiem