Dzieci OnLine

PRZYJAŹŃ MIŁOŚĆ - Gdy rodzice mówią "NIE:("

Gościówa - Pią 15 Gru, 2006 18:21
Temat postu: Gdy rodzice mówią "NIE:("
Co zrobić jeśli rodzice nie akceptują mojego chłopaka? z jednego bardzo głupiego powodu...

dlatego ze nie jest 100% polakiem? Jego mama jest cyganką a jego tata jest polakiem. Uwazają ze to nieodpowiednie towarzystwo dla mnie nawet jako na kolege co dopiero na chłopaka Sad Wkładają wszystkich do jednego worka...Bo cyganie to są leniwi, bo pracy nigdy nie mają, bo to złodzieje, przestępcy, wróżbici itp itd...moze i zeczywiscie cygani zwykle tacy są ale jesli juz to ci 100%centowi a u niego tylko matka jest tego pochodzenia.!
ja sie na początku tez zdziwilam bo na cygana wogole nie wygląda...cery nawet nie ma ciemnej tylko taką zwykłą jakby lekko opaloną. I wogole zachowuje sie jak normalny chlopak. a mi sie zawsze tez cyganki kojarzyly z takimi kobietami co chodza po ulicy w tych wszystkich koralach, kieskach i mowia ze za pare groszy moga komus powrozyc...
ale jego mame widzialam i jest normalna. Ubiera sie normalnie, zachowuje i ma prace tylko szkoda ze moi rodzice nie moga tego zrozumiec:/ Bogaci to oni nie są ale jego rodzice pracują i to sie liczy. Mowilam im o tym...nazwalam ich nawet rasistami;/ bo sie zdenerwowalam a oni mi na to ze moge sobie byc nawet z murzynem tylko nie z cyganem:/ jakby to byla jaks roznica wogole...dla mnie kazdy narod jest rowny. Patrze tylko na to ze jest fajnym, milym chlopakiem i naprawde mi sie podoba. Nie widze w nim zadnego przestepcy, zlodzieja itp.
Pozatym jego brat ma dziewczyne juz 2-3 lata i sa szczesliwi....jej rodzice nie maja nic przeciwko dlaczego moi tacy nie moga byc?
Teraz to nie pozwalaja mi nawet z nim slowa zamienic a co dopiero cos wiecej...jestesmy ze soba w tajemnicy ale to jest bardzo meczace...prosze o jakoms kolwiek pomoc...
bo gdy wracam ze szkoly zawsze jest jedno pytanie
"MAM NADZIEJE ZE DZISIAJ Z NIMI NIE ROZMAWiALAS"??
i gdy odowiem ze rozmawialam jest jeden wielki krzyk wiec musze klamac...Sad


On wie o tym wszystkim i tez jest mu smutno, nawet początkowo zerwalismy ale ja ciągle płakałam on tez chodzil przybity i stwierdzilismy ze nie rozłaczą nas póki chcemy ze soba byc...ale jest ciezko nuie przecze:(
Voltres - Pią 15 Gru, 2006 19:37
Temat postu:
Ah te stereotypy.... a ci cyganie.... są tacy leniwi... każdy to żebrak... wiesz? a co gorsza polacy! Każdy to pijak!? pijak i do tego złodziej! tak tak...
Masz naprawdę dziwnych rodziców... tylko współczucie.... co możesz zrobić? nie poradzę Ci, nie byłem w takiej sytuacji...

Zależy Ci na mim = walcz Wink
Nikav - Pią 15 Gru, 2006 19:37
Temat postu:
Ile masz lat?

Porozmawiaj z rodzicami na poważnie. To prawie niemożliwe, że są tak uprzedzeni. Powiedz im spokojnie jak uważasz i jak postąpisz - a postąpisz zgodnie ze swoim rozsądkiem. Niewiele więcej można Ci powiedzieć.
Shaunri - Pią 15 Gru, 2006 20:15
Temat postu:
Nikav - Oj, dużo więcej jest możliwe, wierz mi - Nawet trudno Ci sobie wyobrazić co czasami dzieje się za drzwiami twoich - Jakże normalnych - znajomych.

Gościówa - Jak zwykle ciężko będzie pomóc, bo i sytuacji nie znam, i Ciebie jak i twoich rodziców, no ale kilka wniosków mi się nasuwa:

1) Problem nie leży w tym, że twoi rodzice są uprzedzeni, ale w tym że nie potrafisz się z nimi dogadać. Nie będę radził Ci poważnych rozmów, bo pewnie i za młoda jesteś i wiele chłopaków jeszcze przed tobą (To i się dziwię że twoi rodzice tak poważnie do tego podchodzą). Nie znam twoich rodziców, to Ty żyjesz z nimi xx lat, więc chyba wiesz jak ich podejść, żeby zrobili to co Ty chcesz ; )?

2) Nie mają - moim zdaniem - sensu żadne poważne rozmowy - Bo i o czym tu rozmawiać? W wieku xx lat masz chłopaka, który jak znam życie i tak nie zostanie twoim mężem, więc o czym tu w ogóle rozmawiać? On Ci się nie oświadczył, więc nie ma co robić draki.

3) Swego czasu miałem sporo dziewczyn, o których rodzice nie mieli zielonego pojęcia - bo i po co mieli wiedzieć że kolejnej złamałem serce, bo mi się znudziła? Tylko by moralizatorstwo włączyli, że tak nie wolno. Od, wychodzę z domu, mowię że wychodzę, mówię kiedy wrócę, mówię że wychodzę ze znajomą/dziewczyną/znajomymi...

Nie wiem jaka jest twoja sytuacja, ale cóż, może to i coś pomoże.
Nikav - Sob 16 Gru, 2006 23:12
Temat postu:
Shaunri: Jeśli są to dobrzy znajomi, to o wielu rzeczach wiem. Jeśli nie, wiedzieć nie chcę, bo i po co.

A co do tego, że to nie ostatni facet - jasne. W tym wieku jednak wszystko się bierze śmiertelnie poważnie, rzuca głową do przodu i niesamowicie angażuje, jakby to był/a ten/ta jedyny/a. Kilka doświadczeń dopiero uczy dystansu. Widocznie tego potrzeba.

Jeżeli Ci naprawdę zależy - powinnaś z nimi albo porozmawiać, albo kontynuować konspirację, urozmaicając ją jakoś. Zapisz się na jakieś zajęcia dodatkowe razem z nim, czy coś takiego?
Czarna - Nie 17 Gru, 2006 00:04
Temat postu:
Moi rodzice zawsze byli strasznie zli na mnie jak mowilam, ze ZNOW mam chlopaka ktory jest powyzej 20dziestki... Smile Ja lubie starszych duzo facetow i mama strasznie sie bala ze w koncu przyjde z brzuchem do domu.... no ale poki co sie nie doczekala i mam nadzieje, ze nie doczeka a ja ciagle spotykam sie z duzo starszymi facetami Smile

Niedlugo sylwester- moze zapros go do siebie do domu? pokazesz go rodzica, oni go poznaja i moze zmienia zdanie? Alko kolacja ( zrobione przez Ciebie np. ) dla Ciebie, Twojego partnera i waszych rodzicow?
Gościówa - Nie 17 Gru, 2006 10:38
Temat postu:
Ile mam lat? prawie 17 a on ma 18. NA początku rodzice sie bardzoprzestraszyli bo oni sobie wyobrażają niewiadomo co o tych cyganach jacy to oni nie są....ehh...
bo wogóle to było tak ze ktos z mojej szkoły (nauczyciel jakis ale nie chcial mi powiedziec jaki) zadzownił do mojego taty i mu powiedział ze ja sie z NIM zadaje w ten sposób i że nie chce go niepokoić ale nie wie czy to jest dobre towarzystwo dla mnie...troche na mnie pokrzyczał i mu przeszło...
ale jakby tego było mało po dwóch dniach od tego telefonu była wywiadówka. Stary poszedł na tą wywiadówke i oczywiscie wychowawczyni mu jeszcze nagadała jaki to ten chłopak nie jest i zeby mi dał DELIKATNIE do zrozumienia ze to nie jest chłopak dla mnie...

no a mó tata nie potrafi być delikatny...jesli druga osoba mówi mu to samo i go ostrzega stwierdził że cos w tym musi być i miarka dla niego sie przebrała...oj dawno go takiego nie widziałam Sad krzyczał jak głupi;/ odrazu o wszystko...o oceny bo do nich tez wychowawca miał dużo zastrzezeń , o to ze za późno wracaam do domu..i ze wogole to przez niego pewnie te oceny są takie a nie inne bo on też się kiepsko uczy itp;/

TAk na mnie nakrzyczał jak nigdy wogóle chodziłam pzybita tym wszystkim, nie mogłam wychodzić nawet bo dał mi tez szlaban i wogóle patrzył sie na mnie jakby chciał mnie zabić:/ w szkole wychowawca kazał mi zostać na przerwie sie spytała czemu jestem taka smutna i czy jestem na nią zła za to co powiedziałą ojcu na wywiadówce...ja nie wyrobiłam powiedziałam ze jestem zła i sie popłakałam..ona sie troche przestraszyła jak jej powiedziałam jak moi rodzice zaeragowali i powiedziała ze nie do konca o to jej chodzilo. Uwaza ze to chlopak nie dla mnie, ale zeby zaraz wogole z nim nierozmawiac i sie nie zadawac to przesada bo ot ni jest zaden przestepca, i ze nie chciala zebym przez nią miała kary, kłopoty itp.
Zadzwonila do mojego taty zeby zgłagodzic sytuacje, on mnie przeprosił ze sie tak uniósł i wogóle, ale i tak mi nie pozala się z nim zadawać. I to nie jest wcale tak ze ja nie umiem z nimi rozmawiac. Ja szukałam nawet w internecie o cyganach zeby mu pokazac ze do konca nie jest tak jak mysli. Mowilam mu ze moge go tu przyprowadzic, moga sobie z nim porozmawiac i zobaczą wtedy ze go polubią, ale oni nie chcą i nadal są utwierdzeni w swoim przekonaniu. W tym momencie jak mam sie z nim nie zadawac to bałabym się go tu nawet przyprowadzic bo jeszcze by go wyrzucili albo co...nie wiem:(
eh mi się chyba nie da pomóc...juz rozmawiałam z tyloma przyjaciółmi i żaden nie ma pomysłu co z tym fantem zrobić..



JA wiem ze jestem jeszcze całkiem młoda i nie sądze zeby on zaraz został moim męzem chodziaż z drugiej strony znam takie przypadki np. moich rodzicow znajomi poznali się w wieku lat...14 i są do tej pory ze sobą tylko teraz już jako małzeństwo.
Ale to jest pierwszy mój powazniejszy związek bo zwykle to były takie raczej niedorosłe zabawy które trwały kilka tygodni, do miesiąca. Teraz chyba naprawde kogoś wreszcie pokochałam bo o tamtych wcześniejszych nie mogłam tego powiedzieć. Nawet jeśli nie będzie on moim męzem itp w przyszłosc bo jednak w to wątpie...to jestem z nim szczęsliwa i dlaczego oni muszą mi psuć to szczęscie kiedy je wreszcie odnalazłam Sad?
Shaunri - Nie 17 Gru, 2006 12:25
Temat postu:
Nikav - Oj, zdziwiłbyś się, of course - Można założyć że o wszystkich znajomych wszytko wiesz, ale po prostu są rzeczy których nikomu się nie mówi. Takie... Osobiste sekrety : )

Cytat:
A co do tego, że to nie ostatni facet - jasne. W tym wieku jednak wszystko się bierze śmiertelnie poważnie, rzuca głową do przodu i niesamowicie angażuje, jakby to był/a ten/ta jedyny/a. Kilka doświadczeń dopiero uczy dystansu. Widocznie tego potrzeba.
}

Jakoś, jeśli mnie pamięć nie myli (Chociaż może myli) to ja tam nic na poważnie nie brałem, młody byłem to się świetnie bawiłem : P


Gościówa:

1)
Cytat:
odrazu o wszystko...o oceny bo do nich tez wychowawca miał dużo zastrzezeń , o to ze za późno wracaam do domu..i ze wogole to przez niego pewnie te oceny są takie a nie inne bo on też się kiepsko uczy itp;/


A czy przypadkiem nie słusznie? Jacy Ci rodzice źli, chcą żebyś się dobrze uczyła : )

Hmmm... No dobra, Shaunri wyciąga własne doświadczenia : P

Niegdyś miałem okazję spotykać się z dziewczyną, której rodzice powiedzmy sobie tego nie życzyli - Jakoś tak wyszło. I muszę powiedzieć, że nie zwalałem wtedy całej sprawy na moją ukochaną, tylko sam poszedłem do jej rodziców na spokojnie pogadać.

Więc moim tokiem myślenia dochodzę do wniosku że z twojego chłopaka to [cenzura] jest a nie facet.
Gościówa - Nie 17 Gru, 2006 13:18
Temat postu:
On chciał z nimi porozmawiać ale ja mu zabroniłam...bo sobie wyobrażam co by było gdyby do mnie przyszedł, pewnie by go nawet nie wpuścili Sad
A oceny mam średnie...raczej czwórki i trójki tylko mój starszy szuka dziury w całym zawsze jak sie zdenerwuje. I mówi mi że z trójkami to mnie na studia nie przyjmą.
Dobra widze że to nie ma sensu...
to mój problem...będzie co ma być i chyba tylko tak naprawde ja wiem co czuje i co sie dzieje w moim domu i w głowie moich starszych Sad
Widocznie nikt nie potrafi nam pomócSad
Shaunri - Nie 17 Gru, 2006 17:12
Temat postu:
Cytat:
On chciał z nimi porozmawiać ale ja mu zabroniłam...


I duży błąd, facet to ma być facet, niech on sprawę załatwi.

Cytat:
bo sobie wyobrażam co by było gdyby do mnie przyszedł, pewnie by go nawet nie wpuścili


Już to widzę ; )

Cytat:
to mój problem...będzie co ma być i chyba tylko tak naprawde ja wiem co czuje i co sie dzieje w moim domu i w głowie moich starszych
Widocznie nikt nie potrafi nam pomóc


O, zaczynasz łapać o co chodzi. Jeszcze tylko naucz się radzić sobie z własnymi problemami, i ludzie z Ciebie wyrosną.
Nikav - Nie 17 Gru, 2006 19:45
Temat postu:
Shaunri napisał/a:

Nikav - Oj, zdziwiłbyś się, of course - Można założyć że o wszystkich znajomych wszytko wiesz, ale po prostu są rzeczy których nikomu się nie mówi. Takie... Osobiste sekrety : )


Takie każdy ma. Wink

Shaunri napisał/a:
Jakoś, jeśli mnie pamięć nie myli (Chociaż może myli) to ja tam nic na poważnie nie brałem, młody byłem to się świetnie bawiłem : P


Nie wiem. Ja kilka moich pierwszych 'nibyzwiązków' miałem cholernie liniowych. Dopiero po czasie nauczyłem się dystansu i traktowania tego nie-śmiertelnie-poważnie. Może byłeś mądrzejszy ode mnie, albo już sam nie pamiętasz. Smile

Właściwie poza tym do powyższych nie mam wiele do dodania.[/quote]
Shaunri - Nie 17 Gru, 2006 19:58
Temat postu:
Nikav - Chyba różnimy się tym, że Ja nie miałem "niby-związków". Każdy mój związek był związkiem między dwojgiem ludzi i już. I (tak mi się zdaje... : P) tak do tego zawsze podchodziłem.
Nikav - Nie 17 Gru, 2006 21:25
Temat postu:
Różnimy się raczej pojmowaniem pojęcia 'związek'. Smile Bo dla mnie każdy 'związek' w wieku nastoletnim jest nibyzwiązkiem. Poważny, prawdziwy związek zaczyna się mniej więcej od narzeczeństwa według mojej teorii. Wink
aneta007 - Nie 17 Gru, 2006 21:38
Temat postu:
zapros tego chlopaka do domu i przedstaw go swoim rodzicom ale wczesniej z nimi powaznie porozmawiaj
Shaunri - Nie 17 Gru, 2006 22:24
Temat postu:
Nikav - No to u większości ludzi wyznajesz jako jedyny związek - związek małżeński.
Nikav - Nie 17 Gru, 2006 22:32
Temat postu:
Mniej więcej. Względnie stały związek dwojga poważnych, dojrzałych (to ważne) ludzi, którzy wiedzą co robią, a akurat im do małżeństwa niespieszno z powodów różnych. Ważne jest to, aby sama decyzja była przemyślana i tak dalej.

W wieku nastoletnim zdarzają się takowe na tyle rzadko, abym je mógł spokojnie wykluczyć z reguły i nazwać wyjątkami.

----------------------------------

W kwestii natomiast faceta - daj mu pokazać, że jest facetem, a nie kluchą. Sprawa dotyczy ewidentnie jego, to w jego kierunku są uprzedzenia. Pozwól mu sobie z tym poradzić i nie bierz całości na siebie. Po co? Źle dla Ciebie, źle dla niego.
Shaunri - Pon 18 Gru, 2006 18:54
Temat postu:
To Ci współczuję z takim podejściem, klub sztywniaka ; )
Nikav - Pon 18 Gru, 2006 21:27
Temat postu:
E, raczej nie tak. Smile Po prostu nie ma sensu tego traktować poważnie w tym wieku. [co wg mojej teorii determinuje nienazywanie takiego 'czegoś' związkiem] Jest bliżej, jest dalej, jak nie ta, to inna, dziś jest fajnie jutro nie, będzie następny raz i tak dalej Wink
nasty_girl - Pon 18 Gru, 2006 21:29
Temat postu:
ale między związkiem, a poważnym związkiem też może być różnica, i 12 latki, które sprowadzają to do trzymania się za ręke też tworzą swego rodzaju związek, pozatym, skreślasz to, ze względu na wiek, a skąd możesz wiedzieć jak się to skończy?
Gościówa - Pon 18 Gru, 2006 21:37
Temat postu:
nasty_girl napisał/a:
ale między związkiem, a poważnym związkiem też może być różnica, i 12 latki, które sprowadzają to do trzymania się za ręke też tworzą swego rodzaju związek, pozatym, skreślasz to, ze względu na wiek, a skąd możesz wiedzieć jak się to skończy?


to jest pewnego rodzaju fascynacja, ktora pozniej moze sie przerodzic w cos powazniejszego...ale nie wysmiewam sie z takich rzeczy bo dla tych 12-latek to jest wielce powazna sprawa, one to tak widza...
z drugiej strony znam pary...ktore poznaly sie wlasnie w wieku 12-13 lat i od tamtego momentu sa ze soba az do teraz...nawetjuz jako malzenstwa przykladow znamwiele nie tyko w mojej rodzienie ale i u znajomych...
czyli ednak jest to mozliwe..





CO DO ZAPROSZENIA CHLOPAKA DO DOMU
wybaczcie ale ja chyba lepiej wiem czego moge sie spodziewac od moich rodzicow i to absolutnie odpada. ONi juz maja taki charakter. Jak coś mówią to tak ma być. Mam sie z nim nie zadawac-mówili to smiertelnie powaznie i jak mnie kiedys jeszcze z nim zobacza to przenosza mnie do innej szkoły...
a tego nie chce
gdybym go przyprowadzila nie wpusciliby go albo by na niego najechali starsznie a on pewnie na nich (???) i tak by sie to skonczylo...
mialam juz podobne sytuacje tylko ze w przypadku "kolezanek" z ktorymi mialam sie nie zadawac...

widze ze ten temat do niczego nie prowadzi...mimo wszystko dziekuje za rady i prosze moderatora o zamkniecie, albo usuniecie tematu...
dziekuje Sad
Shaunri - Pon 18 Gru, 2006 21:46
Temat postu:
Każdy związek to związek, nieważne jaki wiek, nieważne czy trzymamy się za łapki, czy dajemy już sobie buzi.

Jak ja kocham takie podejście.


I tak robisz z niego ciotę, zdania nie zmienię.
Nikav - Pon 18 Gru, 2006 22:23
Temat postu:
Więc z obu stron jesteście skazani na porażkę przez rodziców?
Daj więc mu szansę, skoro nie masz nic do stracenia oprócz tego krótkiego czasu dopóki nie zobaczą Was razem

-------------------

Nie naśmiewam się z tego - dla mnie to kiedyś było bardzo poważne. Obecnie jednak traktuję to pobłażliwie i nie znalazłem jeszcze dobrego określenia dla takich relacji, ale 'związek' to dla mnie zbyt wielkie słowo. Cholera, przestanę już to tłumaczyć, bo po cholerę. Smile
Shaunri - Wto 19 Gru, 2006 17:01
Temat postu:
Nikav - Nie po cholerę, tylko dla mnie : ). Po prostu zawsze mnie intrygowało, jak 16 latek mówi że dwa lata temu to jego związek był niedojrzały, teraz to on ma super-kobietę. Toż to istna hipokryzja, szczególnie że za dwa lata powie to samo o związku w wieku lat 16-u.

Dobrze że mnie to ominęło ; )
rotorvator - Wto 19 Gru, 2006 17:52
Temat postu:
Cytat:
Toż to istna hipokryzja, szczególnie że za dwa lata powie to samo o związku w wieku lat 16-u.

takie uroki dojrzewania sa przeciez!
wszystko traktuje sie (zazwyczaj, nie zawsze) [cenzura] powaznie:)
Shaunri - Wto 19 Gru, 2006 20:38
Temat postu:
Bo to jest poważne. O mój Boże, to niby od kiedy twoim zdaniem możemy mówić o związku? Jak sobie władują łapy w majtki, czy jakaś granica wiekowa?
rotorvator - Wto 19 Gru, 2006 21:05
Temat postu:
to do o mnie?
bo jak tak..to nie obchodzi mnie co jest zwiazkiem, a co nie. liczy sie to co ludzie do siebie czuja i co ich laczy, a nie, jak nazwac ich relacje [zwiazek, pseudo-zwiazek itp itd]
Shaunri - Wto 19 Gru, 2006 22:07
Temat postu:
Cytat:
wszystko traktuje sie (zazwyczaj, nie zawsze) [cenzura] powaznie:)


Ja to po prostu odebrałem jakbyś mówiła "A, to i tak [cenzura] warte, dzieci jesteśmy wtedy, więc równie dobrze moglibyśmy obejrzeć pornola, zamiast trzymać koleżankę za rączkę". Jeśli źle zrozumiałem, przepraszam.
rotorvator - Sro 20 Gru, 2006 13:58
Temat postu:
to zle to odebrales. moze tez zle to sformuowalam, nie wiem - nie chodzilo mi bynajmniej o to, ze bycie z kims majac nascie lat jest o dupe wytrzec;]
Ja14 - Czw 21 Gru, 2006 15:14
Temat postu:
Po prostu zbuntuj się! MOże nieść to nieduże efekty, ale w końcu powoli.powoli. Rodzice Cię zrozumieją
Nikav - Pią 22 Gru, 2006 14:42
Temat postu:
Shaunri, w tym jestem lepszy od przeciętnego 16latka - obecne związki traktuję tak jak tamte Smile Są podobne. Wtedy byłem bardziej niedojrzały, obecnie jestem mniej niedojrzały, bo sporo się zmieniło, ale te związki i tak za kilka lat będą jedynie wzbudzały uśmiech do miłych wspomnień. Przed hipokryzją należy się bronić. Dość ryzykowne jest również rzucanie liczbami (wiekiem), bo zdarzają się wyjątkowo niedojrzali 20-parolatkowie, i starsi. Wink
Shaunri - Pią 22 Gru, 2006 15:29
Temat postu:
Wyjątki, wyjątki, wyjątki, każdy jest wyjątkiem, i każdy mógłby o sobie książkę napisać,

Chodzi mi o to, że Ty patrzysz na swoje związki jako na bardzo niedojrzałe (To po co w nich w ogóle jesteś?), ja zaś patrzyłem zawsze jak na bardzo w porządku - Jest jak jest, bo tak powinno być. I nadal tak uważam.
Nikav - Sob 23 Gru, 2006 10:10
Temat postu:
Po co w nich jestem? Bo dzięki nim kolejne będą dojrzalsze. Nie można przeskoczyć tej bariery ot tak, po prostu. Poza tym, to przecież bardzo miłe i nie muszę się rozwlekać jak dobrze jest z drugą osobą? Mimo wszystko nadal wydaje mi się, że nie potrafię w swoim ubogim zasobie słów znaleźć odpowiednich, które wyraziłyby do końca moje stanowisko. Dlatego przestanę próbować. Off. Smile
Shaunri - Sob 23 Gru, 2006 13:02
Temat postu:
Jedno tylko mnie ciekawi. Czy za związek dojrzały uważasz ten w którym zawita między wami seks?

Pytanie z serii "no offence"
Nikav - Nie 24 Gru, 2006 17:48
Temat postu:
To zależy. Sformułuję Twoje pytanie inaczej, aby odpowiedzieć na nie jednoznacznie.

"Czy każdy swój związek w którym zaistniał seks uznam za dojrzały?" - nie, nie każdy. Smile

Może być tak?
Shaunri - Nie 24 Gru, 2006 21:49
Temat postu:
Czyli niejako nie istnieje dla Ciebie wyznaczona bariera między dojrzałym związkiem, a niedojrzałym, i po prostu każdy z czasem uznasz za niedojrzały ; )?
Nikav - Pon 25 Gru, 2006 16:49
Temat postu:
Jak poczuję, że mój obecny związek jest dwoma dojrzałymi ludźmi i jest dojrzały, to Ci powiem. Na razie jeszcze tak nie było. Wink
Tremere - Wto 26 Gru, 2006 18:20
Temat postu:
zwiazek bez seksu to nie zwiazek.
Blanka - Sro 27 Gru, 2006 19:19
Temat postu:
Każdy ma chyba indywidualną definicję dojrzałego związku. Oczywiście można by tu mówić o zaufaniu, wspólnych planach ble ble ble. Ale nie chce mi sie o tym mówić, niech każdy oceni według siebie i sprawdzi na sobie. Wspomnę jednak, ze w dojarzałym związku oboje partnerów powinno: czuć się dobrze i umieć się dogadać w każdej sprawie- także w sprawie sexu(bez sensu jest gadanie, że związek bez sexu to nie związek) (...).

Mówicie o różnicach związków ze względu na wiek. Ja myslę, że wszystko to co nazywa się "związkami" (bo w moim rozumieniu nie wszystko to jest związkiem) przygotowuje do czegoś co będzie później, oswajamy sie powoli z bliskością drugiego człowieka... szczerze mówiąc często przez nasladowanie dorosłych lub nastoletnich brci czy siostry.
Jak się to dzieje? Powoli przełamujemy granice płci. Trzymanie za rękę, pierwszy buziak, pierwszy pocałunek (...) w końcu sex. Równocześnie podejmuje się pierwsze rozmowy szczere, pierwsze wspólne decyzje... wiecie o co mi chodzi. Pierwsze podejścia też są ważne, chociaż często naiwne.

Podsumowując- róbcie co chcecie, wierzcie w co chcecie i myślcie co chcecie. I szanujcicie zdanie innych, nawet jeśli się z nimi nie zgadzacie- to juz moja rada.

A jeśli drwicie z związków bardzo młodych ludzi, drwicie tak naprawdę z siebie. 11latki też mają uczucia i wartości, też sa ludżmi i powinniśmy dać im się uczyć na błędach.

Pozdrawiam.
Gościówa - Nie 07 Sty, 2007 16:02
Temat postu:
Tremere napisał/a:
zwiazek bez seksu to nie zwiazek.


Nie zgadzam sie. To w takim razie pary które czekaja z wspolzyciem do malzenstwa (pomijam ze teraz to zadkie) nie są związkiem??Razz staja sie nim dopiero kiedy wezma slub?
Zwiazek to zwiazek - dwoje ludzi połączonych wzjamenym uczuciem a co między nimi zachodzi, jak daleko się posuwają to tylko ich idywidualna sprawa. Nie zaczynają odrazu od seksu jak powiedziałą blanka na wszystko przychodzi swój czas.
To np. para ktora jest ze soba hmm powiedzmy pol roku i po tym czasie decyduje sie na sex od tego momentu wedlug ciebie staje sie prawdziwym zwiazkiem?
ja mysle ze niekoniecznie...

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group