Dzieci OnLine
PRZYJAŹŃ MIŁOŚĆ - Pomóżcie MI :(!!!!!!!!!!!
weraa - Sob 03 Cze, 2006 19:58
Temat postu: Pomóżcie MI :(!!!!!!!!!!!
No więc tak : Jestem z chłopakiem, którego bardzo Kocham i od bardzo długiego czasu...Przez pewien czas jak nie chodzilismy ze sobą i praktycznie on mnie nie znał strasznie ciepiałam i byłam nieszcześliwa ale stało sie własnie to największe dla mnie szczeście jakie mnie spotkało w życiu JESTESMY RAZEM 4 miesiące a spotykamy się 7 miesięcy .... Kocham go niezmiernie i zrobiłambym dla niego wszystko!!! Niedawno dowiedziałam sie okropnej rzeczy;( ze ma problemy z sercem(mowiłam mu ze przez papierosy) jak sie okazalo ma RAka Serca!!



moze go wyleczyc ale musi miec operację, nie pić , nie palic, nie przezmęczać sie i dbac o siebie.....Jednak on i tak pomimo tego pali, źle sie odżywia, gra w piłkę, czasem sie napije piwa:(.... Wymiotuje krwią jest osłabiony
Mówię mu zeby rzucił te papierosy ale pali od dwoch lat i powtarza mi ciągle ze nie rzuci tego i o tym wie choć probuje ale nie potarfi!! i ze umrzee;( nie moge juz tego słuchac;( ale jeśli nie przestanie palić i nie pójdzie do szpitala to lekarze dają mu najwięcej rok Zycia!;;(;(.....On mówi ze i tak nie rzuci a o szpitalu nawet nie chce słyszeć bo nie pójdzie i nawet go mama siłą nie weźmie bo i tak nie pójdzie , bo mówi i ze nie wytrzyma bezemnie i poprostu nie chce isc tami:(....Kocham go bardzo i jakby mi Bóg go odebrał to ja niewem co bym zrobiła moze tez bym odeszła!!;( Jest dla mnie całym senem życia:(....Pomóżcie mi co ja mam robić bo ja sił do tego nie mam!!!! juz nawet jak ma papierosy przy sobie to mu je łamie ale i co ztego jak jest z kolegami albo sam w domu to pali:(....Co mam robic i jak mu pomoć??
On ma zaledwie 15 lat i niechce zeby skonczył swoej zycie w wieku 16 lat;(;(
Keeveek - Sob 03 Cze, 2006 20:07
Temat postu:
Widzę że jest on typowym buntownikiem. Nic nie poradzisz, on przewali sobie życie jak tylko potrafi najlepiej bo tak to jest. Nie zdążył jeszcze za bardzo posmakować życia to nie jest mu go żal i myśli że umierając powoli i w bólu będzie bohaterem. Czy rozmowa z nim o tym że nie chcesz go tracić, że popełnisz samobójstwo jak on odejdzie nic nie dają? Spróbuj takiego chwytu, że nie wiesz co sobie zrobisz jak on odejdzie, postrasz go, może mu to przemówi do rozumu..
Shaunri - Sob 03 Cze, 2006 20:12
Temat postu:
Spróbuj tak jak mówi Keeveek - Inaczej zostaw i zapomnij jak najszybciej, na koniec powiedz mu że jest gównem, wrakiem człowieka i nie chcesz go znać - To też jakiś chwyt, kij wie, może takie coś mu życie uratuje?
BTW: Typowy chłopak, nie wiem co Ty w nim widzisz.
Keeveek - Sob 03 Cze, 2006 20:48
Temat postu:
Dokładnie - z takim człowiekiem trzeba radykalnie. Jeżeli on nie rozumie ile dla niego znaczysz to oznacza tylko tyle, że Ty nie znaczysz dla niego tyle samo, on po prostu nie kocha Cię tka jak Ty go, on kocha samego siebie i swoją dumę. Tak, typowy prymitywny samiec.
weraa - Pon 05 Cze, 2006 09:02
Temat postu:
Mowiłam mu, że jesli on umrze to ja razem z nim i on teraz wybiera dla nas obojgu droge czy bedziemy szczesliwi czy tezz nie!! pogadałam z nim.... przed tym oczewiscie musiałm sie pokłocic, prze papierosach bo mowił mi ze niewiem jak to jest cięzko rzucić!!! Nie wytrzymałam psychicznie już i sięgnnęłam po zyletke
teraz tego bardzo załuję...Pociełam się na rękach i na nogach
po domu chodze w dugim rekawie zeby nikt nie widział i długich spodniach..... Na zajutrz spotkalam sie znim i byłam zadowolona i szczęsliwa bo postanowił wziąść sie za siebie i iść do lekarza miał iśc jutro do lekarza umowic sie na termin....Zobaczył moją pociętą rekę Nie mogł uwierzyć , ze sie pociełam miał swieczki w oczach chciał zerwac bo stwierdził ze przez tego cholernego raka i jego cierpie bo jakbym nie cierpiała to bym sie nie cieła Ale nie zerwał !! ale ja jak sie o tym dowiedziłam ze ma najwyzej rok zycia i on nie rzuci paierosow i nie pojdzie do szpitala to nie dochodziło to do mnie i musiłąm sie pociąć....Poszłam do domu bardzo smutna
on tez...Na GG gadalismy ze musimy powaznei pogadac ze co sie ze mna dzieje jak mogłam sięgnąć po zyletke ? ze tak nie moze byc!!! on powiedział ze jak cierpie ja to i on tez ze zawsze mielismy robic wszytsko razem JA powiedziłam Przestań!!!! Nie pozwolilma mu sie pociąć....jednak on poszedł sie umyc i pociąc rece
jak cierpimy to oboje powiedziła..Po chwili mowi ze jedzie na pogotowie bo ma cała reke we krwi sina i jej nie czuje i jego mam zoabczyła krew na biurku
pojechał z tat na pogotowie...Nieiwem co dalejjj z nim bedzie i jak sie pociał ze az musiał jechac na pogotowie..Nienawidze siebie !!!!! mam wyrzytu ze to przezemnei sie pociała wkoncu powiedział, ze jak ja cierpie to on ze mną
To co ja mam zrobic zeby miec tez tego cholernego raka, ktorego szansa na wyleczneie lekarze dają 50% na 50%
???
Shaunri - Pon 05 Cze, 2006 11:59
Temat postu:
weraa - Tak na poważnie...? Zostaw go, chłopak ma nawalone we lbie jak mało kto. Mały, wkurzony na świat buntownik, który wyobraża sobie swoje życie jak książkę - Oh, Ah, my razem, ja też się potnę - Fajnie jak mu amputują przez to rękę? No cóż, w książce tak nie było.
Wiem, wiem, to brutalne co mówię, ale po co się zadręczasz? Zostaw go, niech żyje jak chce, nie dla Ciebie takie życie, Ty masz swoje, Ty nie masz raka, Ty żyjesz (Bagatela on też, ale sam uważa siebie z martwego). Zostaw go, nie ma co, nie zrozumie, że zachowuje sie jak idiota.
Wiek buntu, no nie?
btw, to gdyby się nie gadało tyle o tym cięciu to dzieci znalazłyby inny sposób na odreagowanie - A tak to cokolwiek się nie dzieje to za żyletkę i ciach/krach po rękach. Moooda : /
Keeveek - Pon 05 Cze, 2006 15:17
Temat postu:
Tak, można to nazwać modą, tak samo jak łykanie tabletek, tylko jakoś nikt ostatnio się nie wiesza (sarkazm) (prócz japończyków (cynizm))
Tak jak mówi shaunri, Twój chłopak nie jest wart nerwów. Zauważ że on próbuje na Ciebie oddziaływać w taki brutalny sposób tylko po to byś mu dała spokój i dała umrzeć. Jeżeli on tak bardzo tego chce to jak może mówić Ci (o ile to robi) że Cię kocha? NIe kocha Cię bardziej niż samego siebie, mówię Ci. Daj sobie spokój..
Bike_chan - Sro 28 Cze, 2006 18:13
Temat postu:
Obiawiam się, że nie powiem nic odkrywczego. Myśle że rozmowa z nim to jedyna droga do sukcesu.
A do reszty forumowiczów: próbowaliście kiedyś tak po prostu zapomnieć o osobie, którą kochacie? zwłaszcza w takie sytuacji. Nie chce być niemiła, ale myślę że zostawienie człowieka samego w takiej sytuacji (bez wzglęgu na to jaki jest) to straszne świństwo. Znajdowałam się kiedyś w podobnej sytuacji, tylko z drugiej strony. I wiecie co najbardziej bolało: to, że ludzie się od takich osób odwracają. a tak btw: to naturalne, że czlowiek traci nadzieję. bo w takich chwilach traci się niestety zdrowy rozsądek...
2.0 Powered by
phpBB modified v1.9 by
Przemo © 2003 phpBB Group