Dzieci OnLine
DOM RODZINA - Dwa domy
Kicia91 - Nie 07 Maj, 2006 22:12
Temat postu: Dwa domy
Hej! mam taka sytuację... Jakieś półtora roku temu zmarła mam mojego taty a później jakiś rok temu jego ojciec... Oni mieszkali na wsi w domku i tam mieli zwierzeta itd. Mój tato mila dwoch braci ale nie zyja wiec to przeszlo na niego. I od tej pory mój tato tam mieszka przemeldował sie wogole. Między moimi rodzicami jest wszytsko o.k. nie rozwiedzli siem ani nic tylko on tam mieszka. Mnie denerwuje taka sytuacja. najpierw myslalam ze to tylko tak na troche a teraz jum mija rok. pamietam cale poprzednie wakacje byly zwalone bo musilam tam jeźdxic prawie do weekend albo nawet czesciej przez co milam malo czasu dla kolezanek przyjaciol itd. tam nikogo nie nzma. mama powiedzil azebym wytrzymala do konca wakacji. obic=ecala mi ze potem siem zmieni. a tym czasem do tego czasu jeźdźe tam co weekend i siem tam nudze... Kiedys to jeszcze wytrzymywalam ale teraz mam juz dosc... Nie mam czasu dla znajomych na tygodniu szkola a weekend zajety. Kiedy chce hdzies wyjsc z kolezankami w sobote czy niedziel to nie moge bo musze jechac... To nie życie... Czuje że izoluje siem powli od znajomych i od przyjaciółki... Na dodatek nie wyglada na to zeby mialo siem cos zmienic moim rodzicom chyba to naprawde pasuje taka sytuacja. A mnie nie na tygodniu mam inny dom a weekendzie inny. ja chce miec normalny dom rodzine zycie. Nie wiem jak z nimi o tym pogadac bo oni i tak sadza ze tak jest lepiej. Co bysce zrobili na moim miejscu?? Jeszcze dodaje, moj tato tam ma zwierzeta krowe kury itd i zadko przyjeżdża o nas do domu w miscie bardzo zadko.. Czasem mysle ze dla niego kroyw i kury sa wazniejsze od rodziny.. ta sytuacja juz naprawde mnie dobija... Ostatnionsytuacja z bierzmowaniem (ide za rok) kasiadz rozdal nam ksiazeczki i mamy chodzic do kosciola co niedziele i beda podpisywane a kiedy powiedzilam mamie ze musze tam chodzic do kosciola to ona powiedzila ze ksiadz jest glupi i najwyzej nie pojde do bierzmowania. nawet nie pomyslala ze moze cos zmienic w tej sytuacji jaka jest... Nie wiem ile to bedzie trwac.. Do 18 lat ja mam tam jeźdxic?? jak w więzieniu??
Nikita - Pon 08 Maj, 2006 14:36
Temat postu:
Moim zdaniem twoi rodzice popełniają błąd. Przekonaj rodziców, że masz niedługo bierzmowanie i musisz chodzić na te próby. I że też masz prawo do własnego życia, spotykania się z przyjaciółmi i taka sytuacja ci nie pasuje. Nie wiem jak jest dokładnie, ale dlaczego musisz jeździć tam co weekend? Nie możesz zostać w domu? Musisz szczerze o tym porozmawiać, może z tatem i wytłumaczyć mu wszystko ... Może się uda
Powodzenia.
Kamikaze - Pon 08 Maj, 2006 18:09
Temat postu:
pogadaj z nim i powiedz że nie dość że niemasz czasu dla przyjaciół to jeszcze mogą Cię nie dopuścić do bierzmowania. Jeżeli nie poskutkuje to najlepiej żebyś chodziła do kościoła w tej miejscowości gdzie jesteś w weekend no chyba że niema tam... Porozmawiaj z katechetką może ona coś poradzi. Jeżeli nawet sie nie zgodzą to jakoś wychodź z domu przed czasem wyjazdu, może zrozumieją że masz prawo do prywatności osobistej.
Kicia91 - Pon 08 Maj, 2006 19:57
Temat postu:
Ehh sprobuje o tym z nimi pogadac jakoś małymi kroczkami... A jeśli chodzi o to czy musze jeździc to musze ... Jest tak że nawet jesli wyjde własanie z domu wieczorem gdzies a mamy jechac to mama czeka na mnie a jak przyjde to jest awantura ze wiedzilam ze jedziemy a sobie wychodze... Oni chyba naprawde tego nie rozumieja... ale sprobuje porozmawiac bo tak dluzej nie moze byc...
Nikita - Czw 11 Maj, 2006 20:26
Temat postu:
I powiedz nam co z tej rozmowy wynikło
. Powodzenia!
Kicia91 - Czw 11 Maj, 2006 22:21
Temat postu:
Hej... Właśnie skończyłam rozmowe... Za fajnie nie bylo... najpierw siem pytałam o sobote bo chcialam zostac w domu zeby przyjaciolka u mnie spala bo ma urodziny ale moja mama nie chcila siem zgodzic... ale siem zgodzila... wiec zaczelam temat tego ...zapytalam czemu tak musi byc powiedzilam ze ja tak nie chce ze wogole nie mam zycia na tygodniu szkola a weekend tam.. w sumie nawet nie pamietam co moja mam powiedzila... mowila nie wiele ale jakos nie wydaje mi siem ze mnie zrozumila.. oczywiscie moje lzy sie polały nie wytrzymałam ale nie wiem czy to cos da... moja mama mila swoje argumenty i chyba uwaza ze nie mam racji... nie wiem zobaczymy co z tego wyniknie.. na razie jestem troche roztrzesiona... chyba pierwszy raz powiedzilam mamie tak wprost co czuje.. musze ochlonąc
asiak1313 - Czw 11 Maj, 2006 22:40
Temat postu:
ja mam troszeczkę podobną sytuację.
od grudnia mieszkala u mnie babcia- leżąca, zalatwiajaca wszystkie potrzeby na lozku.
ale to mama mojego taty a nie mamy. byla w przytulku wiec postanowili sie nia zajac, bo reszta ich dzieci sie jej po prostu wyrzekla. no i co- ja bylam znienawidzona od malego, nie lubila mnie, nie czulam przynajmniej czegos takiego "o patrz! to jest moja babcia"- dla mnie to obca osoba. poza tym chora na alzheimera. wzieli ja juz do domu na wies, a ze ona zostawia wszystko odkrecone- gaz, wode to ktos z nia musi byc.
ja swojego ojca nie widzialam od tygodnia- wcale mi sie nie podoba takie cos.
wiadomo zobowiazali sie do opieki nad nia biorac ja do domu.
w sumie nie moga jej zostawic na pastwe losu, ale u nas w domu byc nie moze, bo to by moglo sie odbic na naszej psychice bardziej niz jest tam. taka osoba sama sobie nie zdaje sprawy co mowi, co robi- a tymbardziej jezeli na minute potrafii ze 20 razy zadac to samo pytanie.
ja niby to rozumiem, ale z drugiej strony nie rozumiem...
zmienilam sie- na gorsze wlasciwie- potrafie wyrzucic szczerze mamie to co mysle... czasami nawet czegos niemilego. gdybym teraz mogla, to chcialabym zachowywac takie rzeczy dla siebie, ale przeroslo mnie to wszystko...
a tak BTW, ja tez musze jezdzic w weekendy na wies oczywiscie bo rodzice oboje tam sa a w miescie boja sie mnie zostawic- wiec ja sie stawiam normalnie i nie mowie, ze sie chce z kims spotkac, tylko po prostu mam strasznie duzo nauki. czaasami sie udaje, czasami musze wziac ksiazki ze soba. ty masz troche inaczej-chcesz sie spotkac z przyjaciolmi, a co wtedy jesli nie mozna takiej gadki wymyslic- wtedy pozostaje nauka...
Kicia91 - Pią 12 Maj, 2006 11:50
Temat postu:
Zeczywiscie bardzo podobna sytuacja.. tylko mo tato opiekuje siem "gospodarstwem" a nie babcia ... ehhh w sumie też czase mowie ze mam nauke ale to nic nie rozwiaże bo musze ksiązki brać tam... ehhh chyba zrozumiełam ze moje gadanie nic nie zmini i tak rodzice zrobia jak beda chcieli... chyba pozostaje mi tylko czekac az bede pelnoletnia i probowac wymyslac jakeis wymówki... ale swoja drogą nie rozumiem dlaczego rodzice nie potrafia sobie przypomniec jak to bylo kidy oni byli w naszym wieku... ehh
BTW moja babcia zanim umarła i zostawiła dom tez była chora ale na nerwice ale czasem nie panowala nad tym co mowi i nad sobą, dlatego wczesniej nie jeździliśmy tam tak często...
BaSiA__ToSiA - Pią 18 Sie, 2006 16:13
Temat postu:
Twoj tata widocznie byl bardzo przywiazany do swoich rodzicow...moze dalej za nimi teskni...i moze wlasnie dlatego chce byc tam gdzie byli jego rodzice gdzie poswiecali swoj caly czas i zycie by utrzymac swoja rodzine...poczekaj jeszcze jakis czas moze cos sie zmieni, albo jak pojedziesz do swojego taty w weekend zaproponuj mu swoja pomoc w gospodarstwie i w tym czasie pogadaj nim bo chyba rozmowa tylko z jedna strona nie pomoze
Nikita - Pią 18 Sie, 2006 17:07
Temat postu:
tak, tak ten weekend już dawno minął - data. Temat zamykam.
2.0 Powered by
phpBB modified v1.9 by
Przemo © 2003 phpBB Group